Słyszałam
wiele pozytywnych opinii o twórczości Virginii C. Andrews. "Kwiaty
na poddaszu" podobno są lekturą obowiązkową. Gdy na rynku wydawniczym
pojawiła się najnowsza powieść autorki, postanowiłam dowiedzieć się o co tyle
hałasu. Szkoda, że nie zaczęłam jednak od podstaw.
Willow,
tytułowa bohaterka, od wczesnych lat dziecięcych wie że jest adoptowana.
Ojciec, znany lekarz psychiatra, daje jej wiele ciepła, ale jego żona uprzykrza
życie dziewczyny jak tylko może. To od niej Willow dowiaduje się, że jej
biologiczna matka była jedną z pacjentek w klinice ojca. Mając taką wiedzę
dziewczyna próbuje zrozumieć kim jest, gdzie jest jej miejsce i jaka
czeka ją przyszłość. Po śmierci rodziców, zaufany pracownik przekazuje Willow
dokumenty ojca, które zmieniają jej życie. Bohaterka wyrusza do Palm Beach,
gdzie zamierza odkryć przeszłość swojej rodziny.
Książkę
czyta się na pewno lekko i bardzo szybko. Choć historia wciąga, nie jest
ona jakąś nadzwyczajna opowieścią. Wiele interesujących informacji
ujawnionych zostaje już na początku, dlatego później brakuje elementu
zaskoczenia. Śledzimy losy bohaterki bardzo spokojnie i bez żadnego napięcia.
Dużo miejsca poświęcone jest ciekawostkom z życia bogaczy Palm Beach, które
mało wnoszą do samej akcji. Uroku miał pewnie dodać niespodziewany romans
bohaterki. Dla mnie, znów zabrakło w tym czegoś nowego, intrygującego. Mam
wrażenie ze jest to lektura dla lektury. Po jej przeczytaniu nie pozostanie ona
długo w naszej pamięci. Daje ona chwilowy moment zaciekawienia. Choć jest to
pierwsza cześć sagi, nie jestem do końca przekonana, ze sięgnę po następne
części.
By
nie kończyć tak smutno napiszę, że ta książka może spodobać się tym, którzy
mają chęć poczytać coś lekkiego i niezobowiązującego. Ci którzy w danym
momencie chcą się po prostu zrelaksować i nie skupiać na czymś bardzo poważnym,
powinni być zadowoleni. Czytelnicy bardziej wymagający, mogą być lekko
rozczarowani.
Za
książkę dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz