środa, 30 listopada 2016

Artystyczne piękno naszego świata..."Galeria dzikich zwierząt. Północ." Dieter Braun Wydawnictwo Egmont

Kiedy myślę o książce dla moich synów, wiem, że jej tematyka musi odnosić się albo do samochodów, albo do zwierząt. Każda z tych kwestii interesuje ich równie mocno. Jeśli trafi im się w łapki coś, co ich tak ciekawi,potrafią siedzieć nad tym godzinami. Dlatego wielką frajdę sprawiło nam oglądanie przepięknego atlasu "Galeria dzikich zwierząt. Północ." Dietera Brauna.

Album ten jest jedną z dwóch części, jakie stworzył Dieter Braun. Ta akurat odnosi się do zwierząt zamieszkujących Półkulę Północną. Czym różni się ta książka od wielu innych zbiorów o zwierzętach? Przede wszystkim zawiera przecudne, artystyczne ilustracje. Autor nie tylko próbuje przedstawić stworzenia zamieszkujące naszą planetę. On również, a może przede wszystkim, chce pokazać ich piękno. Obrazy są tak kolorowe, i oryginalne, że nie można oderwać od nich wzroku.  Oprócz fascynujących rysunków, autor zamieścił  nazwy zwierząt (również po łacinie) oraz ciekawostki z nimi związane. I tak możemy  dowiedzieć  się jak ryś iberyjski poluje na króliki, gdzie mieszka lodówka, kim jest markur śruborogi, dlaczego nogi głuptaka niebieskonogiego mają taki, a nie inny kolor, i jeszcze wiele, wiele innych rzeczy.


 
Oglądanie tej książki z dzieckiem jest wspaniałą zabawą. Moi synowie chętnie przyglądają się ilustracjom, dowiadują się co to za stworzenia. Dodatkowo, przywołują dźwięki, jakimi posługuje się poszczególne zwierzę (tę część lubią najbardziej). Zaletą tej książki jest też to, że dzieci mogą znaleźć w niej zarówno te żyjątka, które dobrze znają, jak wilk czy wiewiórka, ale również otworzyć się na coś nowego, jak ibis grzywiasty, czy mandarynka.
Ten album jest przeznaczony dla dzieci w każdym wieku. Dla tych najmłodszych będzie doskonałym wstępem ukazującym im zróżnicowany świat zwierząt. Dla starszych natomiast, dodatkowym źródłem wiedzy. Myślę, że nawet dorośli będą zauroczeni i zaskoczeni niektórymi osobnikami. Jest to atlas, który trzeba mieć!

Polecam ! !
Za książkę dziękuję



wtorek, 29 listopada 2016

Ogromna lekcja historii ..."Mary McGrory" John Norris Wydawnictwo Kobiece

  
Uwielbiam książki opowiadające zarówno o życiu głównego bohatera, jak i o losach milionów ludzi. Czuję wtedy, że czytam coś prawdziwego i fascynującego. Tak odebrałam historię opisującą karierę oraz życie osobiste Mary McGrory, wielkiej amerykańskiej dziennikarki.

Opowieść zaczyna się w roku 1954, kiedy to Mary McGrory, do tej pory recenzentka książek na łamach gazety "Washington Evening Star", otrzymała od redaktora naczelnego propozycję tworzenia artykułów dotyczących polityki. Było to dla niej ogromne wyzwanie, tym bardziej, że kobiety w tych czasach rzadko dopuszczane były do komentowania wydarzeń politycznych. Od tego momentu poznajemy ponad pięćdziesiąt lat z życia tej niesamowitej kobiety. Dowiadujemy się o jej randce  z J. F. Kennedym, o wielkiej nienawiści do Richarda Nixona, o proteście przeciwko wojnie  w Wietnamie, oraz o ogromnej działalności charytatywnej. Przedstawia nam się jako kobieta prawa, często bezkompromisowa, nie do końca obiektywna, tworzącą nowy wymiar dziennikarstwa. Z jednej strony była jedną z tych nielicznych, której udało się dostać do świata mężczyzn, a z drugiej jak każda kobieta domagała się przywilejów związanych ze swoją płcią ( co przejawiało się w noszeniu maszyny i innych jej rzeczy przez kolegów dziennikarzy). Kobieta władcza, a przy tym łagodna. Wypowiadająca się niczym największa dama, pijąca szkocką niczym mężczyzna. Tego co napisze, obawiali się najwięksi przywódcy tego świata.

Książkę czyta się niesamowicie. Pomimo, że jest to właściwe historia Stanów Zjednoczonych od 1954 do 2004 roku, to pochłania się ją, niczym dobry film. Interesująca są nie tylko dzieje życia tej wielkiej dziennikarki. Poruszające jest poznanie pewnych faktów historycznych z zupełnie innej strony. Wiele informacji zaskakuje. Pięknie zostały pokazane przeobrażenia jakie przeszedł zawód dziennikarza na przestrzeni wspomnianych lat. Dziennikarstwo u schyłku kariery bohaterki ogromnie różniło się od stylu, formy jakie istniały na początku jej pracy. Wyraźnie widać jak to, co za cel stawiało sobie przedstawienie ważnych zdarzeń czytelnikom, przekształciło się w potrzebę sensacji. Mary McGrory pod koniec swojego życia miała problemy, by trafić do współczesnego odbiorcy. Czytając osobiście poczułam nostalgię do tamtych czasów.

Wydaje się, że lektura skierowana jest do konkretnych czytelników, zainteresowanych szczegółami z życia "Pierwszej Królowej Dziennikarstwa". Mimo to, uważam że spodoba się ona każdemu, kto chce poznać losy silnej kobiety, która osiągnęła tak dużo w czasach tak bardzo nie sprzyjających. Zadowolenie będą również Ci, którzy interesują się historią, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych.

Polecam ! !

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Kobiece




sobota, 26 listopada 2016

O dziecięcych marzeniach..."Hania Humorek i Smrodek. Świetne święta" Megan McDonald Wydawnictwo Egmont

Megan McDonald jest autorką serii o przygodach uroczej dziewczynki, Hani Humorek. Tym razem bohaterka powraca w jednym z najmagiczniejszych okresów w roku.

Historia opowiada o przygotowaniach Hani i jej rodziny do zbliżających się Świąt. Opracowywanie listy prezentów; świąteczne przedstawienia, to tylko niektóre z ważnych obowiązków. W momencie, w którym Hania tworzy swój spis podarunków na papierze toaletowym ( bo tylko tu zmieści się taka ogromna ilość), jej mały brat marzy o śniegu. Niestety mało kto wierzy, że pojawi się on w tym roku, zwłaszcza że w Wirginii śnieg nie padał od ponad stu lat. Ale Smrodek (brat Hani) się nie poddaje. Prawdziwie i ufnie wierzy, że w tym roku będzie inaczej. Jedyną osobą, która wspiera go jest nowy i tajemniczy listonosz- Jacek Mróz.

Książka jest bardzo ciepłą i miłą historią wprowadzającą nas w atmosferę świąt Bożego Narodzenia. Zabawne dialogi oraz pomysły dwójki rodzeństwa, rozśmieszają młodego czytelnika. Autorka pięknie pokazuje i przypomina, jak ważne są dziecięce marzenia, i jak wielką ufność mają Ci mali ludzie. Czasem aż zazdrości się im wiary w to co niemożliwe. 
Megan McDonald uświadamia dzieciom, że liczą się również inne rzeczy, a nie tylko prezenty materialne.


Lekturę wzbogacają urocze ilustracje Petera H. Reynoldsa.   Przez nie jest ona nie tylko kolorowa, ale jeszcze bardziej zabawna.

Dużo radości , dużo przygód, na prawdę mile spędzony czas. Każdy mały czytelnik, nie tylko fan Hani Humorek, będzie się przy niej dobrze bawił. Poza tym, doskonale poczuje magię nadchodzących Świąt.

Polecam !

Za książkę dziękuję

czwartek, 24 listopada 2016

O tym co w życiu ważne..."Bożonarodzeniowe opowieści. Antologia świąteczna" Wydawnictwo ZYSK i S-KA

Włączacie telewizor, a tam, od miesiąca można usłyszeć o mocy prezentów, supermarkety tworzą magię świąt, kanały dziecięce prześcigają się w propozycjach dla najmłodszych. Idziecie do centrum handlowego: wystawy, odpowiednio przybrane, zachęcają do wcześniejszego zakupu upominków; z głośników leci "Last Christmas"; a w kawiarniach serwują specjalne świąteczne specjały. Z jednej strony, lubimy to. Nie przyznajemy się, ale lubimy. Takie powolne wczuwanie się w gorączkę świątecznych zakupów, radosne (obcojęzyczne) piosenki ze słowem "Christmas", no i to oczekiwanie na wielkie stoły przepełnione jedzeniem (którego nie da się przejeść). Ale z drugiej strony, przez całą tę otoczkę zapominamy, co w  Świętach jest najważniejsze, dlaczego jest to tak bardzo wyjątkowy czas w ciągu całego roku. Na szczęście, Wydawnictwo Zysk i S-Ka "powołało do życia" niesamowity zbiór historii, które mają nam pewne rzeczy przypomnieć i uświadomić.

Antologia świąteczna zawiera szesnaście tekstów, które odnoszą się do tematyki Bożego Narodzenia.  Niektóre z nich wprost opowiadają o tym okresie, inne tylko o nim wspominają, bądź posługują się nim, jako tłem do swoich opowieści. Książka jest zbiorem prac wspaniałych autorów od Antoniego Czechowa, Henryka Sienkiewicza, przez Władysława Reymonta, Stanisława Grzesiuka, Jarosława Iwaszkiewicza, aż do Arthura Conana Doyle czy Louisy May Alcott. Znajdziemy wśród nich wiele opowieści o tym jak kiedyś obchodzono Święta, jak duże znaczenie miała tradycja, zwłaszcza na polskich wsiach.  Wielu autorów jak np. Melchior Wańkowicz czy Dylan Thomas wracają do swoich wspomnień z dzieciństwa, rozważając, jak inaczej wszystko wyglądało z perspektywy dziecka. Poruszające jest opowiadanie O. Henry'iego "Upominek świąteczny" o sile miłości i potrzebie dawania ( jedno z moich ulubionych). 
Ale ten zbiór, składa się nie tylko z radosnych opowieści o przygotowaniach i obchodach świątecznych. Znajdziemy w nim także historie ludzi, którzy w takim momencie roku, nie mają powodów do uśmiechu, jak np. bohaterowie "Pięć lat kacetu" Stanisława Grzesiuka, czy sam Kardynał Wyszyński spędzający (nie jedno) Boże Narodzenie w więzieniu. Daje to czytelnikowi dużo do myślenia. Okazuje się, że bycie w takich chwilach z bliskimi jest ważniejsze niż prezenty, czy potrawy.
Autorzy przypominają, że trzeba spojrzeć na drugiego człowieka, na jego los.
Ale, żeby nie było tak poważnie, są także teksty relaksujące jak świąteczna zagadka Sherlock'a Holmes'a, czy "Powieść detektywna" Jarosława Iwaszkiewicza.

Niektóre z tekstów napisane były kilkaset lat temu. Tworzone w różnych okolicznościach społecznych, politycznych,a mimo to, niosą jedno wspólne przesłanie. Przypominają o naszych wartościach, o drugim człowieku i o pokorze. Niesamowite jak bardzo są ponadczasowe. 

"Bożonarodzeniowe opowieści" są cudowną i bardzo mądrą książką. W gąszczu zalewających nas, sztucznych propozycji tworzonych specjalnie na ten świąteczny czas, ta antologia jest prawdziwą perłą. Polecam ją każdemu, zwłaszcza przed Świętami. Dzięki niej można się  zatrzymać, zastanowić nad swoim życiem i właściwe przygotować ten piękny i magiczny okres w roku. Nie trzeba czytać wszystkich opowieści na raz, nie trzeba od początku ( ja na przykład zaczęłam od samiutkiego końca). Ale koniecznie trzeba zajrzeć. Nie pożałujecie!

Polecam ! !


Za książkę dziękuję Wydawnictwo ZYSK i S-KA 

środa, 23 listopada 2016

Prosto z serca Waszyngtonu "Dobre wieści" Dana Perino Wydawnictwo Kobiece

Dwa powody wpłynęły na to, że zainteresowałam się książką Dany Perino "Dobre wieści". Pierwszy, to odczuwana i pielęgnowana od lat platoniczna miłość do dziennikarstwa oraz pracy rzecznika prasowego (nie zmyślam, mam licencjat). Drugi, krótki, "House of Cards". Oczywiście, nie spodziewałam się aż takich dramatów, jakie mają miejsce w serialu, ale liczyłam na uchylenie rąbka tajemnicy, która otacza pracę Prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego ekipy. Niestety, dostałam tylko bardzo małą część tego, na co liczyłam.

Dana Perino  była rzeczniczką prasową Białego Domu w latach 2007- 2009. Została powołana na to stanowisko podczas prezydentury Georga W. Busha. Była drugą kobietą, która pełniła taką funkcję. Dana Perino opublikowała wspomnienia, związane głównie z tym okresem swojego życia. Całość umownie można podzielić na trzy części. Pierwsza opowiada o życiu autorki i jej rodziny, oraz o drodze , która doprowadziła ją do Białego Domu. Druga, to historie związane z pracą u boku Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Trzecia natomiast opowiada o podjęciu przez nią pracy w telewizji Fox News. Na koniec Dana Perino proponuje szybkie porady, dla kobiet rozpoczynających swoją karierę.

Książka jest opowieścią o tym jak kobieta, niegdyś zamieszkująca rancho, dzięki swojej pracy, staraniom i pozytywnemu nastawieniu może osiągnąć sukces. Pokazana jest droga od zwykłej dziewczyny, do Rzeczniczki Prasowej Białego Domu. Nie da się nie odczuć powiewu "american dream". I rzeczywiście, jest to ciekawa historia w bardzo amerykańskim stylu. 

Niestety, nie mogę pozbyć się uczucia lekkiego rozczarowania. Spodziewałam się o wiele więcej historii związanych z tak niesamowitą pracą, jaką wykonywała autorka. Okazało się, że jest to właściwe najmniejsza część książki. Bardzo dużo miejsca Dana poświęca historii swojej rodziny. Jest to ciekawe, ale nie o tym chciałam czytać we wspomnieniach kobiety pracującej w Białym Domu. Żeby było jasne, nie chodzi mi tu o ujawnianie tzw. "brudów", czy wielkich tajemnic. Zależało mi na głębszym poznaniu  zawodu rzecznika prasowego jednej z najważniejszych osób na świecie.
Poza tym miałam odczucie, że Dana Perino bardzo chce przedstawić Georga W. Busha w dobrym świetle. Nie uważam, że powinna pisać o nim źle, ale zabrakło mi naturalnego podejścia do tematu ( w końcu to był jej szef, musiał ją czasem denerwować).

Pomijając powyższe, książka jest raczej lekturą lekką i przyjemną.  Każdy, kto  chce poczytać sobie coś pozytywnego, o kimś komu się udało, a przy tym dostać pare wskazówek na przyszłość, może być zadowolony. Nie da się odebrać Danie Perino jej pozytywnego podejścia do życia, które może zarażać. A to z kolei, może być kluczem do sukcesu.


Za książkę dziękuję  Wydawnictwo Kobiece


wtorek, 22 listopada 2016

Co by było gdyby..."Mroczna materia" Blake Crouch Wydawnictwo Zysk i S-KA

Czy macie w swoich wspomnieniach takie momenty, do których chcielibyście wrócić tylko po to, by podjąć inną decyzję, pójść inną drogą? Czy często łapiecie się na pytaniu "co by było gdybym wtedy...". Pewnie wydaje się Wam, że Wasze życie byłoby dużo lepsze, od tego, którego teraz wiedziecie. A gdyby ktoś Wam powiedział, że istnieje świat, w którym właśnie zrobiliście inaczej, czy chcielibyście do niego trafić? Jeśli choć trochę odnajdujecie się w tych pytaniach, to koniecznie musicie przeczytać "Mroczą materię" Blake'a Crouch'a. 

Bohaterem powieści jest Jason Dessen, wykładowca fizyki w małym college'u. Wiedzie on dość spokojny żywot wraz z żoną, Danielą, i synkiem Charliem. Jason czasem zastanawia się nad tym co by było gdyby, jednak poświęcił się dla nauki. Niestety w krótkim  czasie dostaje odpowiedź na to pytanie. Idąc na spotkanie z przyjacielem, zostaje napadnięty i pozbawiony przytomności. Gdy się budzi otaczają go ludzie ubrani w kombinezony ochraniające przed substancjami niebezpiecznymi. Okazuje się, że miejsce do którego trafił, to nie jego świat. Tu nie ma żony, syn nigdy się nie urodził, a kariera niebywale rozwinęła się. Jak Jason odnajdzie się w tej rzeczywistości?

Tej książki się nie czyta, ją się pochłania. Podczas lektury ma się wrażenie jakby oglądało się niesamowity film. Akcja toczy się szybko, niemalże od pierwszej strony. Czytelnik od razu zostaje wciągnięty w  wir wydarzeń, które mieszają mu w głowie, trzymają w dużym napięciu. I choć mowa jest o skomplikowanych zjawiskach, wszystko opisane jest w prosty, przystępny sposób.

Lektura jest odpowiedzią na pytania dręczące każdego człowieka. Każdy ma w swoim życiu decyzje, których żałuje.  Myślę, że nie ma osoby, która nie chciałaby czegoś zmienić. "Mroczna materia" pokazuje co by się stało, gdybyśmy rzeczywiście mogli poznać inne wersje naszego życia. Autor zadaje pytanie, gdzie jest granica tego, co powinien i może robić człowiek by osiągnąć upragnione szczęście. Przez to jest ona także przestrogą, by nie mieszać w tym czego nie znamy. Podejmujemy szereg różnych decyzji, kierując się określonymi powodami. Te wybory pokazują jakimi jesteśmy ludźmi, jakimi ludźmi chcemy być. Pewne fakty powinniśmy po prostu zaakceptować i cieszyć się tym co mamy. Często to, jak wiele posiadamy, uświadamiamy sobie wtedy, gdy to tracimy. Autor radzi pozytywniej spojrzeć na swoje życie,  nim będzie za późno. 

"Nigdy nie pojawia się ostrzeżenie, że wszystko zaraz się zmieni, zostanie nam odebrane. Nie istnieje żaden alarm zbliżeniowy, alarmowa lampka, że stoi się nad przepaścią. Może właśnie to czyni tragedie tak bardzo tragicznymi"

Rewelacyjna lektura. Czytelnik nawet nie zauważa jak szybko przez nią mknie. Jest szybka akcja, piękna walka o miłość i sporo refleksji  po jej przeczytaniu. Czego chcieć więcej?



Polecam ! !

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Zysk i Spółka

niedziela, 20 listopada 2016

Ćwiczenia buzi i języka czyli "Sto wierszyków do ćwiczenia głosek w trudnych zestawieniach" Elżbieta i Witold Szwajkowscy Wydawnictwo Wilga

Każdy czeka na moment, w którym jego dziecko zacznie mówić. Co powie, jakie będzie pierwsze słowo. Rzeczywistość (przynajmniej moja) pokazuje, że czegoś takiego jak pierwsze słowo raczej nie ma, jest za to zlepek różnych sylab i dźwięków. Z czasem maluchy rozwijają się, rozszerzają zakres swojego słownictwa i stykają się z pierwszymi problemami w wymowie. Wtedy warto skorzystać z pomocy, jaką oferują nam Elżbieta i Witold Szwajkowscy w swojej najnowszej książce.


Autorzy zgromadzili w jednym zestawieniu sto wierszyków, które mają ćwiczyć wymowę naszych pociech za pomocą zabawy słowem, rymem i rytmem. Całość podzielona jest na trzy części: ćwiczenie trudnych zestawień dwóch spółgłosek, głosek szumiących oraz głoski "r".  Są to krótkie, bardzo zabawne teksty, które mają zainteresować i zabawić najmłodszych, a przy tym rozwinąć ich umiejętności. Tematyka ich jest różnorodna, od zwierzątek, przez rośliny, zdarzenia, do "przygód" małych bohaterów. By dodatkowo zainteresować dziecko omawianym tematem, autorzy zamieścili przy każdym wierszyku pytanie lub polecenie. Książka zawiera ponadto wskazówki dla rodziców na co zwrócić uwagę podczas ćwiczeń, kiedy ewentualnie myśleć o pomocy logopedycznej.


Lektura wzbudziła spore zainteresowanie wśród moich dzieci. Drugi synek upodobał sobie szczególnie wierszyk "Utarczka kurczaka", kończący się tym, że " pies trzęsie nim (kurczakiem) aż furczy". W związku z tym  oprócz powtarzania słów, doszła nam jeszcze inscenizacja.


Myślę, że ta książka jest świetnym sposobem by pomóc naszym pociechom w rozwoju ich mowy. Dzięki niej może uda się uniknąć wielu problemów, bądź wyeliminować je bez dodatkowych konsultacji. A w przypadku braku planów na popołudnie, zapewni świetną zabawę.

Polecam !

Za książkę dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal

sobota, 19 listopada 2016

Sherlock Holmes w krakowskiej spódnicy..."Rozdarta zasłona" Maryla Szymiczkowa, Jacek Dehnel, Piotr Tarczyński Wydawnictwo Znak Literanova

Uwielbiam książki, które zakorzenione są gdzieś w naszej historii. Nie chodzi mi tu o lektury typowo historyczne. Mam na myśli ciekawą powieść, ulokowaną gdzieś w dawnych czasach. Nie precyzuje jakich, gdyż każda epoka intryguje mnie na swój sposób. Tym razem dałam porwać się do Krakowa z końca XIX wieku, gdzie Zofia Szczupaczyńska, dystyngowana kobieta z wyższych sfer, musi spełnić swój obywatelski obowiązek.

Akcja powieści rozpoczyna się w okresie Wielkanocy w 1895 roku. Wtedy to dochodzi do tragicznego wydarzenia. Ciało młodej dziewczyny zostaje znalezione pod Willą Rożnowskich. W tym samym czasie, Zofia Szczupaczyńska, żona profesora Ignacego Szczupaczyńskiego, dowiaduje się, że jej ulubiona pomoc domowa, Karolcia, złożyła wymówienie i uciekła. W związku ze splotem różnych wydarzeń, słynna profesorowa, podejmuje działania zmierzające do wykrycia sprawcy tragicznej zbrodni z nad Wisły. Odkrywając kolejne rąbki tajemnicy, bohaterka poznaje również mroczną stronę Krakowa.

Zofia Szczupaczyńska stała się jedną z moich ulubionych bohaterek książkowych. Jej poważne podejście do życia, dogłębna znajomość manier, w połączeniu ze sprytem, kobiecą ciekawością i przebiegłością, tworzy dziarską postać, której nie da się nie lubić. Zebranie w jednej osobie bardzo konserwatywnych poglądów wraz wielką inteligencją i ciekawością świata, dało interesujące połączenie. Przykładem tego jest wielka niechęć Zofii Szczupaczyńskiej do równouprawnienia kobiet, i jednoczesna jej niezależność, własne poglądy, jak i prowadzone śledztwo.

Cała książka jest niezwykła. Bohaterowie, język, wszystko oddaje ducha tamtej epoki. W toku fabuły przewijają się znane nam z historii nazwiska,  będące w powieści drugoplanowymi aktorami jak np. Tadeuszek Żeleński, Ignacy Daszyński.  

Może sama zagadka nie jest porywająca, ale odnoszę wrażenie, że nie miała taka być. Najważniejszy jest płynący z lektury spokój. Czytając ma się wrażenie, że czas się zatrzymał. Można delektować się dawnym Krakowem, kupować wspólnie z Panią Profesorową "pomadki" czy "koszyczek cukrów" w cukierni w Sukiennicach.  Można obserwować jak Kraków w tamtym momencie historii podzielił się na ludzi kurczowo trzymających się tego co dawne, co znane, i tych którzy widzieli rzeczywistość taką jak jest i  próbowali ją zmienić, iść z duchem czasu.  Pokazany jet również rozdział na dwa obozy polityczne, grupę tych którzy wielbią Cesarza Franciszka Józefa I i w nim  upatrują odzyskanie niepodległości, i tych którzy mają poglądy socjalistyczne zmierzające do zjednoczenia ruchu robotniczego. W końcu to w Galicji, Polacy mieli najwięcej wolności, swobód i możliwości działania.
Czytanie tej książki to czysty relaks. Interesująca zagwostka, świetne poczucie humoru. Jest to już druga część losów tej zabawnej bohaterki. Nie miałam okazji zapoznać się z pierwszym tomem, ale już się cieszę, że nie rozstaję się z  Zofią Szczupaczyńską na długo.

Polecam ! !

Za książkę dziękuję

wtorek, 15 listopada 2016

Podróż palcem po mapie czyli "Busem przez świat.pl Australia za 8 dolarów" Karol Lewandowski Wydawnictwo SQN

Odkąd dowiedziałam się, że będę mamą, skończyło się dla mnie wielkie podróżowanie. Największą atrakcją był lot Wrocław - Gdańsk, wyjazdy ograniczały się do Bałtyku, ewentualnie Zakopanego. Wiem, że to zależy od nas samych, ale wyprawy z trójką małych dzieci do najłatwiejszych nie należą. Jak ktoś jest jeszcze "ciepłym kluchem" jak ja, to tym bardziej brakuje mu odwagi by podbijać świat.  Ale w momencie w którym, wpada mi w ręce tak książka jak "Busem przez świat.pl. Australia za 8 dolarów" wtedy lampki odpowiadające ze chęć poznawania tego co nieznane, zapalają się do czerwoności. Wtedy pojawia się uczucie, że zamiast narzekać, trzeba się ruszyć.

Książka jest zapisem podróży dwójki blogerów podróżniczych, Karola i Oli, i ich przyjaciół, którzy postanowili busem kupionym za dwa tysiące złotych, przejechać całą Australię. Była to już kolejna z ich licznych wycieczek tym środkiem transportu, druga, tak bardzo ambitna i rozległa. Autorzy opisują wyprawę od samego początku, od pomysłu, przez organizację, jak i jej przebieg, do samego końca. Dowiadujemy się jakie formalności trzeba spełnić by wwieźć busa na teren Australii, jak bardzo ten kraj jest czuły na punkcie  zanieczyszczeń, co się tak na prawdę dzieje z rdzennymi Australijczykami, czyli Aborygenami, jak bardzo można liczyć na Polaków zamieszkujących te tereny, co to flying foxes, i wiele, wiele innych ciekawostek.

Opowieść czyta się rewelacyjnie. Czytelnik  niemalże podróżuje z całą ekipą. Napisane jest to takim językiem, że lekturę właściwie się "połyka". Opisy, różne formalne wymogi, nie nużą, a wręcz zaciekawiają. Jeśli wie się tak mało na temat Australii jak ja, to książka staje się ogromnym źródłem wiedzy na temat tego kraju i zamieszkujących go ludzi. Jest tu wiele informacji dotyczących historii, kultury, jak i naturalnego środowiska. Całość uzupełniają liczne zdjęcia, które dodatkowo pokazują niezwykłość tego kraju. Autorzy zamieszczają wiele rad dotyczących oszczędnego podróżowania. Myślę, że może to być niezwykle pomocne dla tych, którzy już planują taką wyprawę.
Muszę dodać, że oprócz licznych zabawnych anegdot, nie brak również sytuacji trzymających w napięciu. Miejscami na prawdę gryzłam paznokcie.

Ta książka jest dla każdego. Dla tych co podróżują palcem po mapie jak ja, dla kochających podróże i zamierzających odwiedzić Australię, dla tych co chcą w tym ponurym listopadzie poczuć trochę ciepła i egzotyki.

Polecam ! !


Za książkę dziękuję



czwartek, 10 listopada 2016

Pożegnanie z beztroską dzieciństwa..."Stłuc świnkę" Etgar Keret, David Polonsky Wydawnictwo WAB

Czy mieliście konkretny moment w swoim dzieciństwie, w którym uświadomiliście sobie, że świat jest okrutny i niesprawiedliwy? Pamiętacie to  uczucie rozczarowania, kiedy pękł ten dziecięcy świat, i rzeczywistość brutalnie wkroczyła w Wasze życie? Etgar Keret pamięta. Napisał o tym przepiękną książkę.



"Stłuc świnkę" jest historią przyjaźni między mały chłopcem, a jego świnką skarbonką. Początkowo nic nie zapowiadało tak wielkiego uczucia. Joawek  marzył o figurce Barta Simsona. Tata odmówił mu tego prezentu, twierdząc, że chłopiec nie ma szacunku do pieniędzy, przez co kiedyś źle skończy. By nauczyć małego odpowiedzialności podarował mu świnkę skarbonkę. W zamian za picie szklanki kakaa, chłopiec otrzymywał monetę. Zapełnienie porcelanowego zwierzątka miało mu zapewnić nagrodę w postaci upragnionej figurki. Początkowo Joawkowi nie spodobał się ten pomysł. Ale z każdym dniem zaczynał dostrzegać w śwince co raz piękniejsze cechy. Nadał jej imię Pesahson. Rozmawiał z nim. Obdarzył go wielkim uczuciem. I wszystko byłoby piękne, gdyby nie dzień, w którym tata, bardzo dumny z syna, zaproponował rozbicie świnki. Według niego przyszedł czas na nagrodę. Chłopiec był przerażony. Nie wyobrażał sobie jak można tak skrzywdzić przyjaciela. Postanowił zawalczyć o życie Peashsona.

Książeczka jest bardzo wzruszająca. Przepięknie pokazany jest świat małego chłopca, u którego pojawiają się pierwsze uczucia przywiązania do kogoś innego niż rodzice. Joawek zaczyna kochać tą małą świnkę. Troszczy się o nią. Przestrzega przed skakaniem ze stołu. Bardzo cierpi, gdy dowiaduje się, co ze świnką chce zrobić Tata. Chłopiec nie może uwierzyć, że świat jest taki niesprawiedliwy. Jego przyjaciel, by uwolnić to co nim siedzi, musi zginąć. To było zbyt byt trudne dla Joawka. Nie mógł się na to zgodzić.

Etgar Keret w cudowny sposób pokazał tę czystość i niewinność świata dzieci. Dla nich wszystko jest proste, niczego się nie udaje, zwłaszcza troski o przyjaciela. Dlatego tak smutny jest ten moment, kiedy te małe stworzenia wychodzą ze swojego idealnego świata, i wkraczają w rzeczywistość, gdzie nic nie jest sprawiedliwe. To co wydaje się że jest dobre, nie do końca pokrywa się z tym, jak odbierają to inni. Dzieci napotykają na swej drodze ból i muszą nauczyć się z nim radzić.
Jak się okazuje, pisarz tworząc tę opowieść wzorował  się na swoim własnym życiu. Dla niego ta świnka odzwierciedla ogrom cierpienia. Kumuluje się ono w człowieku, który chcąc chronić innych, nie skarży się, nie żali. Gromadzi wszystko w sobie. Jedyną drogą ujścia tych złych emocji jest "rozbicie".Sama nie wiem czy opowieść o małym Jowaku, czy o małym Etgarze, poruszyła mnie bardziej.
Nie mogę nie wspomnieć o przepięknych ilustracjach Davida Polonsky. Są one tak rzeczywiste, i tak wspaniale oddają to co pisarz chciał przekazać, że nie sposób nie zatrzymać się przy nich.

Bardzo polecam tę książeczkę. Jest niezwykle mądra. Mój mały czterolatek był nią poruszony. Od razu zajrzał do swojej małe świnki, której na szczęście nikt nie zamierza rozbijać.

Polecam ! !

Za książkę dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal


wtorek, 8 listopada 2016

"Za Piastów! " czyli "Harda" i "Królowa" Elżbieta Cherezińśka Wydawnictwo Zysk i S-ka

Egzamin dojrzałości, powszechnie zwany maturą, zdawałam z historii. Przed wejściem na sale egzaminacyjną, zbierałam od przyjaciół przysłowiowe "kopniaki na szczęście" . Hasłem przewodnim każdego z " uderzeń" było " za Piastów!". Marzyłam, żeby pisać właśnie o tym okresie w historii Polski. Przyjaciele pomogli, gdyż jednym z tematów był " Polityka wewnętrzna i zagraniczna dwóch ostatnich Piastów". Matura zdana, a sentyment do tego rodu pozostał. Dlatego też z przyjemnością przeczytałam książki Elżbiety Cherezińskiej  "Harda" i " Królowa", opowiadające przede wszystkim o  losach córki Mieszka I - Świętosławie.

"Harda" i"Królowa" to opowieść o dziejach pierwszych Piastów. O tym jak doszło do przyjęcia chrztu przez Mieszka I i jakie to miało znaczenie dla przyszłości kraju, jak i jego dzieci Bolesława Chrobrego i Świętosławy. Poznajemy jak toczyło się życie naszych przodków u progu tworzenia się państwowości. Ale nie jest to zwykła lekcja historii. Oczywiście wiele tu faktów, ale jeszcze więcej opowiadań o życiu ludzi, takich z krwi i kości. Poznajemy ich myśli, wątpliwości, wkraczamy w intymny świat romansów, ale też relacji nienawistnych. Pełno tu intryg, twardej polityki bez sentymentów. Widzimy to zwłaszcza w drugiej części. Rozpoczyna się ona w momencie, w którym na świecie pojawia się syn Świętosławy - Knut. Od tej chwili Królowa będzie musiała toczyć wielką walkę by ochronić  życie swoich dzieci, ale też o to by zapewnić im władzę. W wielu sytuacjach będzie podejmowała kroki, które niekoniecznie można nazwać honorowymi. Ale jej postawa niczym nie będzie różnić się od sposobu władania największych europejskich władców. W tym tomie, poznajemy również dalsze losy Bolesława Chrobrego, i jego dzieci. Prowadzona przez niego polityka zmierza do powiększania terytorium państwa polskiego, ale też do zwiększania swoich wpływów na terenie Europy poprzez małżeństwa swoich córek ( niekoniecznie licząc się z ich zdaniem).

Polityka, romanse, wojny. Wszystko zgrabnie ujęte we wspaniała, dwutomową powieść. Należy jednak zaznaczyć ze nie jest to książka historyczna. Autorka korzystała z wielu źródeł. Niestety informacji dotyczący samej córki Mieszka I, nie było zbyt dużo. Stad też, to o czym czytamy jest pewnym założeniem i wyobrażeniem Elżbiety Cherezińskiej. Trzeba przyznać, że niezwykle ciekawym. Sam pomysł by pokazać jak ten okres naszej  historii wyglądał z punktu widzenia kobiety, władczyni, bardzo mi się podobał. 

Książkę czyta się z wielkim zaciekawieniem. Początkowo, czułam natłok imion i nazw starosłowiańskich jak Czcibor, Mojmira, Gunn... Obawiałam się, że w trakcie lektury pogubię się wśród licznych bohaterów.  Ale fabuła wciąga tak szybko, główni bohaterowie się krystalizują i już nie ma najmniejszych problemów. Jedyny kłopot to rozterki, jak to się wszystko skończy.

Polecam obie pozycje. Ci, którzy obawiają się historii, za którą może nie przepadają, powinni się przełamać, bo jest to przede wszystkim znakomita powieść przygodowa.

Polecam !!

Za książkę dziękuję  Wydawnictwu Zysk i Spółka

niedziela, 6 listopada 2016

Mały,wielki zbiór mądrości...."Dziki łabędź i inne baśnie" Michael Cunningham Wydawnictwo Rebis

Pamiętam, że jako mała dziewczynka uwielbiałam baśnie. Miałam swoje kolorowe książki z ilustracjami pięknych księżniczek, odważnych królewiczów, magicznych przedmiotów. Cudowne opowieści, które mimo chwilowych trudności, zazwyczaj kończyły się "happy endem".  Dlatego, będąc już "trochę" starsza, z zaciekawieniem sięgnęłam po zbiór baśni Michaela Cunninghama.

Choć tytuł wskazywałby na powrót do czasów dzieciństwa, to treść prowadzi nas w zupełnie inne rejony. Michael Cunningham postanowił opowiedzieć nam znane baśnie na nowo, albo wykorzyst motywy we współczesnych ich wersjach. Autor wyszedł z założenia, że cieszy nas piękno i szczęście innych ludzi, tudzież bohaterów książkowych. Jest to naturalne. Ale równie naturalne jest to, że nie do końca w tę doskonałość wierzymy. I po trosze z nieufności, a po trosze z zazdrości, chcielibyśmy zobaczyć mniej tego idealizmu.  Dlatego tCunningham bohaterom tych  historii, dodał ludzkie cechy. I tak okazuje się, że Piękna udając się do zamku Bestii, nie działała całkiem altruistycznie. Liczyła na lekkie poruszenie w jej życiu, na pojedynek ojca z Potworem. Dowiadujemy się dlaczego tak na prawdę Baba Jaga zamieszkała w chatce zrobionej ze słodyczy i co doprowadziło ją do tak samotnego trybu życia. Możemy ujrzeć jak  wyglądał związek Królewny Śnieżki z królewiczem, już po romantycznym, ratującym życie pocałunku... A współczesną wersją związku ołowianego żółnierzyka i baletnicy widzimy trudną relację małżeńską, jej wzloty i upadki.

Każda z opowieści bardzo mi się podobała, choć "Ołowiany, dzielny" skradł mi serce. Cudowne ukazanie rzeczywistości, bez koloryzowania.
 
Myślę, że braknie mi słów by oddać to, jak bardzo poruszyła mnie ta książką. Jest ona niewielka, każda historia ma po kilka, kilkanaście stron. Ale ten mały rozmiar odpowiada wielkiej mądrości jaką ze sobą niesie. Baśń ze swej definicji ma zawierać pouczający przekaz. Myślę, że autor chciał nam pokazać, że  nasze życie trzeba po prostu przeżyć. Bohaterowie baśni, w krótkim momencie, przeżywają przepiękne chwile, tak jak normalni ludzie. Ale potem ich życie nie jest wolne od trosk, od pewnej monotonii, przemijania, od niezrozumienia czy błędów. Ludzie od zawsze rodzą się, dorastają, podejmują mnóstwo różnych decyzji, czasem dobrych czasem złych. I tak to się toczy. Nie powinniśmy narzekać, tylko przyjąć to co daje nam los, bo to jest nasze "długo i szczęśliwie". 

Dodam jeszcze, że książka jest pięknie wydana. Całość wzbogacają niesamowite ilustracje Yuko Shimizu.  Wspaniale dopełniają ten baśniowy obraz naszego życia.

Bardzo polecam lekturę tej pozycji. Jest to książka, do której z całą pewnością się wraca. Ja na pewno będę.

Polecam !!

Za książkę dziękuję:

sobota, 5 listopada 2016

Poskromienie szekspirowskiej złośnicy..."Dziewczyna jak ocet" Anne Tyler Wydawnictwo Dolnośląskie

To już mój kolejny etap powrotu do dzieł szekspirowskich widzianych oczami współczesnych twórców. Tym razem sięgnęłam po adaptację sztuki znanej mi bardzo dobrze, nie tylko po przez oryginał, ale również poprzez późniejsze adaptacje. Muszę przyznać, że "Dziewczyna jak ocet" Anne Tyler spodobała mi się najbardziej z dotychczasowych wersji dzieł Wielkiego Dramaturga.

Kate jest córką znanego naukowca, będącego o krok od dokonania przełomowego odkrycia. Życie z badaczem jest o tyle trudne, że nie jest on w stanie zapanować na codziennością. Mama Kate zmarła kiedy ta była małą dziewczynką. W związku z tym, na jej głowie pozostała opieka nad młodszą, rozpieszczoną siostrą i prowadzenie domu. Kate jest dosyć zamkniętą i mało empatyczną osobą, jest bardzo niezależna.  Jej życie tak na prawdę jest bardzo monotonne i samotne. Ale pewnego dnia wszystko się zmienia. Asystent jej ojca ma zostać deportowany, a to może zniszczyć całe lata badań. Dlatego doktor Battista knuje swoją prywatną intrygę.

Książka jest przede wszystkim lekka i zabawna. Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Dużo w niej dobrego poczucia humoru. Kate, tytułowa "złośnica", rozbraja swoim podejściem do życia, brakiem wyczucia, jednocześnie dystansem do świata. Bardzo barwną postacią jest również  Piotr, asystent Doktora Battista. Jego niedoskonała znajomość języka tworzy wiele komicznych sytuacji.
Autorka również w ciekawy sposób zwraca uwagę na to co kryje się za maską jaką przyjmują mężczyźni, radząc sobie z codziennością.

Ta powieść przypadła mi do gustu najbardziej, gdyż najłatwiej wpasowuje się w rzeczywistość. Choć fabuła bywa czasami naiwna, to taka historia zdecydowanie mogła przydarzyć się nawet w naszych czasach. Raczej spodoba się bardziej kobietom, niż mężczyznom. Taka lekka komedia z romantycznym tłem. Bez specjalnych oczekiwań. Doskonała na niedzielne popołudnie.

Polecam!

Za książkę dziękuję



czwartek, 3 listopada 2016

Bliski, godny zaufania, cierpliwy i pomocny..."Sekretnik" Ewa Nowak Wydawnictwo Egmont


Wydaje się, że Ewa Nowak rozumie problemy  z jakimi borykają się nastolatki jak nikt inny. Zazwyczaj opisuje je w fascynujących powieściach. Tym razem jednak zbiera je w całość, analizuje, doradza i pociesza. I tak otrzymujemy "Sekretnik", książkę przeznaczoną tylko dla dziewczyn.



Autorka stworzyła ponad dwadzieścia rozdziałów. Każdy z nich stanowi osobny problem. Punktem wyjścia jest zawsze list nastolatki, która szuka pomocy. Potem następuje analiza i próba przedstawienia wyjścia z opisanego kłopotu. Każda część zawiera zabawne rysunki, które mają dopełnić całość. Na koniec, Stara Żółwica udziela Rady- czyli zamyka w jednym zdaniu tę najważniejszą myśl. 

Opisywane są sprawy, które mogą być trudne dla młodych dziewczyn jak np. te dotyczące wyglądu, przyjaźni, nieodwzajemnionej miłości czy też relacji z rodzicami. Nie brak również tematów bardzo poważnych jak np. molestowanie.


Autorka nie chce by traktować tę książkę jak poradnik. Ma ona stać się "przyjaciółką", do której można zwrócić się o każdej porze dnia i nocy.
 
Całość jest na prawdę bardzo ciekawie napisana. Myślę, że każda z dziewcząt znajdzie tu coś dla siebie. Ewa Nowak wszystko opisuje niezwykle lekko. I choć często wprowadza trochę humoru i ironii, to nie bagatelizuje problemów nastolatek, nie umniejsza ich wagi, czyni wręcz przeciwnie. Podkreśla, że dana sprawa może być kłopotem, ale nie jest sytuacją bez wyjścia. Trzeba tylko spojrzeć na nią pod innym kątem.


Ta lektura jest doskonałym prezentem dla dorastającej, młodej kobiety. Dzięki niej dziewczyny mogą poczuć się normalnie we własnej skórze. Okazuje się ze problemy z którymi się borykały, nie są aż tak wyjątkowe i można im zaradzić. Nawet ja, dwadzieścia lat starsza od potencjalnych czytelniczek, odnalazłam w książce wiele kwestii, które kiedyś bardzo mnie męczyły. Wygląda na to, że pewne rzeczy mimo upływu czasu, zmiany pokoleniowej , nie zmieniają się.
"Sekretnik" może być na prawdę wielką pomocą w tym trudnym dla wszystkich okresie dojrzewania.

Polecam !!

Za książkę dziękuję