sobota, 31 grudnia 2016

Mroczny klimat powojennej Warszawy..."Świt, który nie nadejdzie" Remigiusz Mróz Wydawnictwo Czwarta Strona

Wspominałam już nie raz, że książki umiejscowione, gdzieś w konkretnym etapie naszej historii i niejako w nią wtopione, zawsze bardzo mnie ciekawią. Przez to i przez wielką sympatię do autora, sięgnęłam po nową powieść Remigiusza Mroza "Świt, który nie nadejdzie".

Tym razem pisarz zabiera nas do Warszawy w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Wtedy to, do stolicy przyjeżdża z Wilna, dawny bokser, Ernest Wilmański. Przybywa tu, by zacząć nowe życie, odcinając się całkiem od swojej przeszłości. Niestety zbieg różnych okoliczności sprawia, że marzenia o uczciwej pracy co raz bardziej zaczynają przypominać mrzonki. Wilmański zostaje wciągnięty w wir porachunków mafijnych. Warszawa dzieli się na tereny Banników i Prałatów. Bohater  musi zdecydować, po której opowiedzieć się stronie i jak zapewnić sobie przetrwanie. Jednocześnie, swoją służbę w policji kobiecej rozpoczyna Eliza Zarzeczna. Kobieta pełna jest wiary i determinacji by udowodnić, że formacja z udziałem kobiet ma sens i jest potrzebna. Losy Wilmańskiego i Zarzecznej w nieoczekiwany sposób zaczną się krzyżować i wzajemnie na siebie oddziaływać.

Powieść na pewno czyta się bardzo lekko i szybko. Niestety, czegoś mi w niej zabrakło. Choć pomysł, bohaterowie, bardzo przypadli mi do gustu, to jednak nie zostałam pochłonięta przez ich losy. Było wiele sytuacji zaskakujących, ale mimo to odkładając książkę ( mogłam ją odłożyć bez problemu), nie miałam silnej potrzeby sięgnięcia po nią znowu. Dla mnie mogła zakończyć w dowolnym momencie. Trudno powiedzieć czego tu zabrakło. Może fabuła była czasami zbyt naiwna.

Trzeba podkreślić, że autor starał się jak najdokładniej ukazać powojenną Warszawę. Opisywał miasto, środki transportu jakie się wtedy pojawiały. Dodawał im rys historyczny. Dzięki temu można było poczuć się, jak w tamtej epoce. Poza tym trzeba docenić klimat, który stworzył Remigiusz Mróz. Bardzo podobał mi się szef Banników, który ukochał sobie muzykę jazzową. Miał piosenkę na każdą okazję: na spotkania towarzyskie, na rozprawianie się z wrogami, na rozliczenie rachunków.
  
Choć większość bohaterów jest wytworem wyobraźni autora, to jednak tematyka jak najbardziej odnosi się do rzeczywistości. Podobnie jak formacja kobieca w policji. Było to dla mnie na tyle intrygujące, że chętnie poznałabym prawdziwe historie o mafijnych porachunkach w tym okresie. 

Myślę, że tę książkę powinni wybrać Ci, którzy mają ochotę na lekturę lekką, niezbyt wymagającą. Ci, którzy lubią klimat powojennej Warszawy też powinni być zadowoleni.

Za książkę dziękuję:
 



 

wtorek, 20 grudnia 2016

Pocieszne przygody maluchów czyli "Wielka księga Basi i Franka 2" Zofia Stanecka, Marianna Oklejak Wydawnictwo Egmont

W świecie dziecięcej literatury Basia, jest jedną z ulubionych postaci. Przygody dziewczynki i jej rodzeństwa, zapewniają niezwykłą rozrywkę dla Maluchów, ale także i Rodziców. Tym razem Wydawnictwo Egmont zebrało opowiadania publikowane w miesięczniku "Mamo, to ja" i dodało do tego dwanaście zupełnie nowych historii o Basi i Franku.


Basia jest sympatyczną dziewczynką, która posiada dwóch braci, starszego, Janka i  młodszego, Franka. Jej przygody to opis życia małego przedszkolaka, który poznaje świat, myśli, że wie już bardzo dużo i próbuje zapewnić sobie pewne miejsce w tej rzeczywistości. I tak musi walczyć z małym bratem, który ciągle za nią biega i chce się bawić. Próbuje radzić sobie ze starszym, który często traktuje ja jak małą dziewczynkę. Jednocześnie chce być dobrą siostrą i opiekuje się bratem, bawi się z nim w pieska, ratuje sytuację gdy ten coś spsoci (wyrwie wszystkie klawisze w komputerze). Bardzo dużo historii poświęconych jest też samemu Frankowi. Jest to pocieszny Maluch, który jako ten najmłodszy poznaje świat, tylko i wyłącznie doświadczając go.

Książeczka jest bardzo zabawna i pełna życia. Dla Maluchów może stanowić wspaniałą rozrywkę, ale także i naukę. Przyznam szczerze, że jako Mama trzech synków cudownie bawiłam się czytając te opowieści. Dostrzegałam w nich karykaturę własnych doświadczeń. Przyznajcie sami, który z Rodziców nie doświadczył tego, że będąc gotowym do wyjścia na dwór w zimę (czyli ogrom ubrań do włożenia),nagle usłyszał np. "Nanek pu pu".  Czy są wśród Was Rodzice, których pociechy nie dobierały się do laptopa? Z rozczuleniem czytałam opowiadanie o zabawie w chowanego, gdy Franek nie wytrzymywał w kryjówce i krzyczał "Nanek jest tu! ". Jakbym widziała swoje dzieci.
Zofia Stanecka jest doskonałym obserwatorem dziecięcej rzeczywistości. Pięknie potrafi przelać to na papier i zainteresować czytelnika w prosty sposób.

Całość wzbogacają piękne ilustracje Marianny Oklejak, która oprócz rysunków stworzyła dla dzieci graficzne zabawy.

Polecam tę książkę wszystkim przedszkolakom.Poznawanie jej, to tak jak czytanie o własnym życiu!


Polecam !!

Za książkę dziękuję:

Mikołajowe problemy czyli "Bajki z Kraju Mikołajów"Anna Sójka Wydawnictwo Papilon

Gdy jest się Małym, Święta Bożego Narodzenia przeżywa się jeszcze bardziej. W domu nagle pojawia się choinka pełna pięknych i błyszczących ozdób. W powietrzu czuć mieszankę wyjątkowych zapachów. Wszystko wydaje się kolorowe i magiczne. Gdzieś w głowie tli się oczekiwanie na przybycie Gwiazdki, Gwiazdora czy Mikołaja ( w zależności, gdzie te Święta spędzamy). By dodać dzieciom jeszcze trochę tego świątecznego czaru, Anna Sójka stworzyła ciekawe opowieści z Kraju Mikołajów.

Książka jest zbiorem trzech historii opowiadających o perypetiach Mikołajów w najgorętszym dla nich okresie roku. I tak poznajemy Mikołaja, który przy gorącym kakao pełnił dyżur w Krainie Mikołajów. Nagle okazało się, że musi ratować przerażoną choinkę, której zabrakło łańcucha pełniącego funkcje ozdobne, ale również będącego zabezpieczeniem przed złodziejami choinek.
Nie lada kłopot miał Mikołaj walczący z Gwiazdkową Czarownicą, która za wszelką cenę chciała popsuć magiczny nastrój Świąt. I wreszcie możemy spotkać Mikołaja  i jego dzielny worek z prezentami. W trakcie podróży  dzwoneczek przy saniach Mikołaja rozchorował się. Najbardziej znany na świecie Papcio, postanowił pomóc swojemu przyjacielowi i odwieź go do domu. W tym  czasie, by dzieci nie musiały czekać na prezenty, odważny worek z prezentami postanowił dotrzeć do najmłodszych.

Opowieści są urocze i zabawne. Dzieci czytając je mogą radować się atmosferą świąteczną, otrzymać cenną lekcję o podstawowych wartościach, takich jak dobro czy pomoc innym.  Patrząc na mojego synka, wiem że największą frajdę sprawił mu sam fakt, że książka opowiada o Mikołajach. Odkąd rozpoczął się okres mikołajowo- świąteczny, ciągle słyszę z jego ust "Ho ho ho Wesołych Świąt".  Lektura stała się ogromną atrakcją w naszym domu, tym bardziej, że wzbogacają ją piękne ilustracje, których autorem jest Zbigniew Dobosz.


Polecam tę książkę jako idealną na ten Świąteczny Magiczny czas!


Za książkę dziękuję

Podróż do świata przyjaźni..."O czym szumią wierzby" Kenneth Grahame Wydawnictwo Zysk i S-KA

"Bardzo mu było przyjemnie, że on jeden próżnuje wśród tylu pracowitych obywateli. Bo właśnie najmilszą stroną wakacji nie jest to, że się odpoczywa, ale że się widzi innych, jak pracują."

Ten jeden fragment wystarczył, bym zakochała się w książce Kennetha Grahame'a "O czym szumią wierzby". Pod koniec tego roku, Wydawnictwo Zysk i S-KA  postanowiło  przypomnieć magiczną historię, uznaną za jedną z tych" które trzeba przeczytać" (lista stu książek BBC).


Opowieść zaczyna się w momencie, w którym Kret, postanowił przerwać wiosenne porządki i wreszcie zrobić sobie wakacje.  Wyruszył nad Rzekę. Tam spotkał Szczura Wodnego, który od razu zaprosił go na małą, nadrzeczną wycieczkę. Tak rozpoczęła się piękna przyjaźń między zwierzątkami. Dzięki Szczurowi, Kret zaczął poznawać świat, ale też i nowych znajomych: Ropucha, Borsuka, Wydrę. Razem przeżywali wspaniałe przygody- czasem śmieszne, czasem straszne. Ale każda z nich umacniała ich przyjaźń, uczyła nowych rzeczy.

Książka jest cudowną historią zarówno o przyjaźni, ale także o świecie zwierząt.  Przedstawieni bohaterowie posiadają swoje charakterystyczne cechy: Szczur zimową porą większość dnia przesypia i jest zmęczony, Kret jako zwierzę żyjące pod ziemią, w ogóle nie orientuje się w otaczającej go rzeczywistości.  Poznajemy rytm życia natury. To, że Kret dopiero odkrywa świat nad ziemią, sprawia, że zachwyca się wszystkim.  To jak to robi, ogromnie pobudza wyobraźnię czytelnika. 

"Gdy do drzwi sennych zwierząt, bezpiecznie ukrytych w norach, dobijał się wicher i deszcz, wspominały cichy, chłodny świt, na godzinę przed wschodem słońca, białą mgłę, jeszcze rozproszoną, ścielącą się gęsto na powierzchni wody, ostry wstrząs wczesnej kąpieli, bieg wzdłuż Wybrzeża i promienne przeobrażenie ziemi, powietrza i wody, kiedy słońce pojawiało się nagle."

Czytając takie fragmenty, miałam wrażenie, jakbym była w tym pięknym miejscu. Od tej powieści wręcz "bije"  ogromne ciepło i magia. Jak wskazuje pierwszy, zacytowany przeze mnie fragment, nie brakuje również wspaniałego poczucia humoru. Bohaterowie są uroczy, ich przywary sprawiają, że lubi się ich tylko bardziej. Szczur, dla którego każdy moment, w którym opuszcza rzekę jest osobistym dramatem, Ropuch, który cały czas wymyśla nowe szaleństwa i najczęściej popada w tarapaty, i wreszcie dystyngowany Pan Borsuk, który czasem bywa opryskliwy.

Poruszające są także ilustracje Ingi Moore. Doskonale oddają klimat całej opowieści.

Nie mogę nadziwić się, że ta książka pierwszy raz została wydana w 1908 roku. Ponad sto lat historii, która ma wymiar PonadPonadczasowy. Chciałabym napisać: Wasze dzieci muszą przeczytać tę książkę. Ale napiszę: Wy musicie przeczytać tę książkę! 

Polecam!!

Za książkę dziękuję: Wydawnictwu Zysk i S-Ka



piątek, 16 grudnia 2016

Z butami w życie Wielkiego Artysty... " David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię". Paul Trynka Wydawnictwo SQN


Słuchanie wspaniałej muzyki, jest jak  czytanie dobrej książki. Emocje w głowie buzują, serce bije szybciej, tętno przyspiesza. Rozkoszujemy się samą czynnością, samym utworem. Każdy dźwięk, każde słowo wywołuje określone emocje. I choć książka, czy piosenka jest wartością samą w sobie, czasem zastanawiamy się dlaczego artysta stworzył ten tekst, co nim kierowało, jakie życie wiódł i co go doprowadziło do tego momentu, w którym ta rewelacyjna piosenka powstała. Dlatego, gdy w moje ręce trafiła biografia kogoś tak niesamowitego jak David Bowie, nie zawahałam się jej przeczytać.

Paul Trynka opisał historię życia wielkiego muzyka, tuż po wydaniu dwudziestego czwartego albumu studyjnego, "The Next Day". Postanowił przedstawić Davida Bowie'go z różnych stron, nie tylko jako wielkiego artystę czy gwiazdę, ale także jako człowieka o silnych przekonaniach, jasno wytyczonym celu, często bezkompromisowego. Ukazał w nim twarz odkrywcy, ale też i biznesmana. Autor pokazał wiele faktów, dotąd nieznanych, powoływał się na opinie nigdzie nie publikowane. 

Książka jest na pewno ogromną skarbnicą wiedzy na temat życia samego Davida Bowiego, ale też historii muzyki rockowej. Pokazuje czasy,  w których początki miały legendy, takie jak  Eric Clapton czy The Rolling Stones. To co mnie uderzyło najbardziej, to to jak długą drogę musiał przebyć David Jones, by stać się Dawidem Bowie. Nie była to magiczna historia odkrycia przez kogoś ważnego. Była to ścieżka wydeptana ogromną pracą, naznaczona licznymi porażkami, wymagająca determinacji i samodoskonalenia. Na pewno silny charakter i bardzo konkretny cel, wiele w tym pomógł. Niesamowite było również dla mnie to, że jako chłopak, mężczyzna, David był zawsze lubiany, otwarty wesoły, ale w sprawach biznesowych bywał nieugięty. Fascynujące było jego wyczucie, odkrywanie nowych dróg, nowych form muzyki. Często powtarzało się w książce, to  jak potrafił  bazować na twórczości innych artystów i dodawać do nich coś nowego, coś swojego, coś innego.

Ta biografia nie jest dla każdego. Paul Trynka bardzo rzetelnie przedstawił obraz życia Dawida Bowiego. Myślę, że prawdziwi wielbiciele twórczości powinni być z tego faktu zadowoleni. Niemniej jednak, tych informacji jest na prawdę dużo, czasem przytłaczają, wręcz trochę "wyłączają" czytelnika z lektury. Ogromna liczba pobocznych bohaterów powoduje czasem zagubienie w nazwiskach, osobach. Niektóre historie są aż za bardzo rozbudowane, inne zdecydowanie za mało. Ci czytelnicy, którzy tak po prostu chcieliby poczytać sobie o wielkiej osobowości, jaką był David Bowie, muszą liczyć się z tym, że lektura będzie wymagała dużego skupienia. 

Książka ta jest na pewno ogromnym źródłem wiedzy na temat artysty i historii muzyki. Każdy kto odnajduje się w takich zainteresowaniach, na pewno wydobędzie z niej wiele dla siebie. Dzięki niej, ten będący gdzieś wysoko David Bowie, stanie się jakby bliższy.

Za książkę dziękuję:

środa, 14 grudnia 2016

Inspirująca i wciągająca"Muza" Jessie Burton Wydawnictwo Literackie

Powieść, która przenosi czytelnika w inny świat. Czaruje, uzależnia, nie pozwala odłożyć się na półkę. Jeśli uwielbiacie uczucie wielkiej radości, podczas czytania dobrej książki, to musicie sięgnąć po "Muzę" Jessie Burton.

Historia rozpoczyna się w 1967 roku. Odelle Bastien, młoda kobieta, która przybyła do Londynu z Trynidadu, wreszcie odmienia swoje życie. Po przedłużającej się harówce w sklepie z butami, w końcu dostaje prace w galerii sztuki. W tym samym czasie poznaje młodego mężczyznę, Lawrie'go Scott'a. Wnosi on do jej życia nie tylko nowe emocje, ale również obraz. Okazuje się, że dzieło kryje w sobie niezwykłą tajemnicę z 1936 roku. Wtedy to, na hiszpańską prowincję sprowadza się znany marszand, Harold Schloss, wraz z żoną Sarą i córką Oliwią. Ich losy splatają się z życiem rodzeństwa Izaaka i Teresy Robles. Nagle okazuje się, że dwie odległe historie mają ze sobą wiele wspólnego.

Losy Odelle i dzieje Oliwii poznajemy na przemian. Jest to ciekawy zabieg, który polega na lekkim drażnieniu czytelnika. Kiedy jest on zatopiony w jednej części, w ważnym momencie zostaje ona  przerwana. Następuje przejście do  kolejnej historii. Wolelibyśmy pozostać w dotychczasowym klimacie, ale nie można przeskoczyć rozdziału, bo tu też odkrywamy elementy układanki.  Autorka dzięki temu  buduje ogromne napięcie w czytelniku. Nie wie on do samego końca,  jakie jest rozwiązanie. Przez to, powieść czyta się jednym tchem. 

Poruszone jest tutaj wiele wątków. Problem rasizmu, który w latach 60-ych, był jeszcze trudny do wyeliminowania. Wojna domowa w Hiszpanii, II wojna światowa. I wszechobecna sztuka. Co ważne, żadna z tych kwestii nie przytłacza. Jest ona sygnalizowana, bądź opisywana, ale bez natłoku informacji. Doskonale wtapia się w opowieść.

Jessie Burton porwała mnie swoją opowieścią bez reszty. Nie mogłam przestać jej czytać. W głowie pojawiało się standardowe zdanie " jeszcze jeden rozdział i idę spać..." .  Każdy kto ma ochotę na całkowite oderwanie od rzeczywistości, nie może przejść obok tej lektury obojętnie.

Polecam !!

Za książki dziękuję

niedziela, 11 grudnia 2016

Magia w czystej postaci "Święta dzieci z dachów" Mårten Sandén, Lina Bodén Wydawnictwo Zakamarki

Święta od zawsze kojarzą się z okresem w roku, w którym wszystko jest możliwe. Ludzie się zmieniają. Są dla siebie dobrzy. Mówią o skrywanych uczuciach. Postanawiają zmienić swoje życie. Chcą pomagać innym. Chcą spędzać czas z bliskimi. Lubimy, gdy tak się dzieje. Lubimy wierzyć w ten inny, lepszy świat. Nawet jeśli po tygodniu wszystko wraca do normy, to nasze serca wydają się być naładowane pozytywnie, tak by wytrzymać do następnej Gwiazdki. Taką dobrą moc i przesłanie niesie ze sobą książka dla dzieci (ale nie tylko) "Święta dzieci z dachów" Mårten Sandén.


Historia ta, opowiada o trójce dzieci, która uciekła z domu dziecka. Mago, Stella i Issa  lądują w środku nocy na dworcu kolejowym w Sztokholmie. Liczą, że uda im się odnaleźć ojca Mago, który zabierze całą trójkę do Afryki. W oczekiwaniu na ten moment, spotykają starszego człowieka, Niklassona, który stracił pamięć. Okazuje się, że przyjazd tej trójki do stolicy Szwecji, nie jest do końca przypadkowy. Wraz z "dziećmi z dachów" mają pomóc temu człowiekowi przypomnieć sobie kim jest. Mają na to dwadzieścia cztery dni.

Zabraknie mi słów by opisać, jak cudowna jest to książka. Autor stworzył niesamowitą opowieść opierając się na tym, co najbardziej wszystkim znane. A mimo to, czytelnik jest zaskoczony. W tej lekturze jest wszystko: tajemnica, przygoda, walka dobra ze złem. Jest także szereg wartości, o których warto sobie przypomnieć. Dla naszych pociech, którym próbujemy zapewnić wszystko w życiu, może to być cenna lekcja.  Dzięki tej opowieści mogą dostrzec jak ważna jest rodzina i dom, w którym spędzają święta. Niestety nie wszyscy mają takie szczęście. Warto by dzieci odkryły tą niematerialną część Świąt.

Książka podzielona jest na dwadzieścia cztery rozdziały , czyli dwadzieścia cztery dni grudnia. Teoretycznie można dawkować sobie lekturę, na każdy dzień miesiąca. Ale historia jest tak fascynująca i ciepła, że nie do końca wierzę, że komuś to się udało.
Koniecznie trzeba podkreślić, że ogromnego uroku dodają ilustracje Liny Bodén. Tekst i te rysunki sprawiają, że od tej lektury nie można się oderwać.

Nie jestem pewna czy samym opisem jestem w stanie zachęcić Was do wyboru tej książki. Nie chcę zdradzać zbyt dużo treści, by nie psuć odkrywania tej historii. Napiszę tylko,że dawno nie poczułam się tak zauroczona książką dla dzieci. 

Bardzo polecam ! !

Za książkę dziękuję



czwartek, 8 grudnia 2016

Abstrakcja i wielkie pokręcenie "Raport mniejszości" Philip K. Dick Wydawnictwo Rebis

Wybór tej książki podyktowany był wielką ciekawością. Mój ukochany Mąż jest wielbicielem twórczości Philipa K. Dicka'a. Często opowiada mi o najdziwniejszych pomysłach tego autora oraz o jego dość burzliwym życiu. W związku z tym, że lubię czytać,  i lubię otwierać się na nowe, postanowiłam dowiedzieć się o co z tym pisarzem chodzi. Uwaga! Recenzja jest dziełem laika, nie pasjonata, więc proszę o wyrozumiałość.

"Raport mniejszości" jest czwartym, przedostatnim zbiorem opowiadań. Ich tematyka jest różnorodna. W wielu z nich znajdziemy odniesienie do zmechanizowania naszej rzeczywistości. Autor obawia się przejęcia władzy przez maszyny. Wątek ten przejawia się w wielu opowieściach jak np. "Autofab" czy "Serwisant". Sporo tekstów odnosi się również do przejęcia świata przez inne stworzenia z kosmosu. np. Marsjan. Najczęściej ma to miejsce po wielkiej wojnie jaka dotyka Ziemię. Teraz ludziom pozostaje tylko wspominać jak to było kiedyś, i pozostawać na łasce np. "pomhumów" (marsjańska pomoc humanitarna). Autor podejmuje także tematykę nowatorskiego sposób leczenia psychiatrycznego - "Mechanizm pamięci" -czy  przeciwdziałania przestępczości- "Raport mniejszości". Nie brak również opowiadań, które w podtekście odnoszą się do nieufności pisarza wobec przywódców Stanów Zjednoczonych i ich polityki.

Przyznam szczerze, że obawiałam się tej lektury. Myślałam, że wszystko będzie napisane skomplikowanym językiem, z którego nic nie zrozumiem. Tymczasem spotkało mnie miłe zaskoczenie. Każdy tekst jest bardzo przystępny. I choć mowa jest o kwestiach bardzo abstrakcyjnych, to te opowiadania niesamowicie wciągają. Pomysły zaskakują jak np. "Wesoła Pat", gdzie pasją dorosłych ludzi jest zabawa lalką Pat. Podobno Philip K. Dick stworzył tę historię, gdyż od zawsze sądził, że Lalka Barbie nie jest stworzona dla dzieci, tylko dla osób pełnoletnich.

Każda  opowieść jest inna. Jedna pochłania bardziej, inna mniej. Ale zawsze jest to coś intrygującego. Czytelnik aż zastanawia się, jak ktoś mógł na to wpaść? Chyba fakt nie do końca pełnego zdrowia psychicznego pisarza, nie pozostaje bez znaczenia. Niemniej jednak, daje on do myślenia na temat naszej rzeczywistości i tego co jej zagraża.

Opowiadania bardzo mnie zaintrygowały. Nie dziwię się, że są one inspiracją dla wielu innych twórców. Jest to lektura obowiązkowa dla fanów dzieł Philipa K. Dicka, a dla początkujących dobry wstęp do poznawania dalszej jego twórczości.

Polecam ! !

Za książkę dziękuję



poniedziałek, 5 grudnia 2016

Śnieg pokrył wszystko..."Zagadka w bieli" J. Jefferson Farjeon Wydawnictwo Zysk i S-ka

Za oknem sypie śnieg. Świata prawie nie widać. Siedzisz w domu, najlepiej pod kocykiem, popijasz gorącą herbatę, może ogień cichutko skwierczy w kominku... Jest całkiem przytulnie. Jest bezpiecznie. A gdybyś tak utknął w pociągu, podczas wielkiej zamieci, w samym środku niczego...Gdyby każdy krok niósł ze sobą ślady zbrodni? Emocje rosną? Powinny. Taki jest kryminał "Zagadka w bieli" J. Jeffersona Farjeona.

Jest wieczór wigilijny. Pociąg zmierzający do Londynu zatrzymuje się pośród pól z powodu wielkiej zamieci śnieżnej. Grupa pasażerów postanawia opuścić kolejkę i dotrzeć do znajdującej się w pobliżu stacji  Hemmersby. Śnieżyca jest tak duża, że ciągle się gubią. Ostatecznie znajdują schronienie w opuszczonym domu. Pomimo tego, że jest w nim ciepło i sucho,  wcale nie czują się tam bezpiecznie. Wokół nich znajduje się pełno śladów świadczących o tragedii, która rozegrała się w jego murach. Napięcie rośnie, gdy dołącza do nich człowiek, w którym rozpoznają mordercę. Pasażerowie próbują odkryć tajemnice  kryjące się w tym miejscu.

Ten kryminał jest niesamowitą historią. Czyta się ją bardzo lekko i szybko. Zagadka wciąga i trzyma w napięciu. Cudowni są bohaterowie. Mamy tu przekrój różnych charakterów. Od poczciwego, żyjącego w świecie marzeń urzędnika, przez bardzo delikatną chórzystkę, pełnego werwy młodzieńca czy energiczną i pełną życia jego siostrę, aż po stonowanego i bardzo wyważonego  członka Królweskiego Towarzystwa Parapsychologicznego. Każdy wnosi bardzo wiele do samej opowieści, jak i do rozwikłania zagadki.

Warto wspomnieć, że książka ta została napisana w 1937 roku. Gdyby nie informacja zawarta na okładce, czytelnik w ogóle nie miałby pojęcia, że ta historia ma już prawie osiemdziesiąt lat. Jej wymiar, język i sposób napisania ma charakter ponadczasowy. Autor stworzył kryminał, który wciąga, fascynuje. Ale nie trzeba spodziewać się szybkiej akcji i trupa za trupem. Ta książka ma raczej charakter spokojny. Toczy się swoim własnym tempem i powoli krok po kroku odkrywa skrywaną tajemnicę. Bohaterowie, ich historia jest urokliwa. Czasami podczas lektury ma się wrażenie, że ogląda się niesamowitą sztukę teatralną.

Polecam tę książkę każdemu, kto chce się po prostu zrelaksować. Na te śnieżne i zimowe wieczory jest to wybór wprost idealny.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
 

czwartek, 1 grudnia 2016

Stare, ale nieprzestarzałe..."Złota księga bajek do słuchania" Wydawnictwo Egmont

Wybór tej książki ma dla mnie charakter sentymentalny. Zawarte w niej bajki przypominają mi moje dzieciństwo. Pamiętam, że będąc małą dziewczynką wszystkie animacje Walta Disneya kojarzyły mi się z jakąś nadzwyczajną krainą. Bohaterowie byli cudowni, historie poruszały serca, a w powietrzu czuć było magię. Oczywiście, gdy teraz odtworzy się te filmy, widać jak bardzo technika poszła do przodu. Niemniej jednak, w tamtym momencie było to coś urokliwego. Ponieważ przedstawione w niej historię są nie tylko piękne, ale też i bardzo mądre, chciałam by poznali je moi synowie.

"Złota księga  bajek do słuchania" jest zbiorem sześciu bajek przedstawionych w formie książki jak i płyty do słuchania.  Wydawnictwo Egmont postanowiło przypomnieć nowemu pokoleniu następujące opowieści: "Alicję w krainie czarów", "Pinokia", "Księgę dżungli", "Aladyna", "Króla lwa", "101 dalmatyńczyków".
Każda z wyżej wymienionych pozycji opracowana została na podstawie filmów Walta Disneya. Stąd też zamieszczone ilustracje, pięknie oddają wersję kinową. Głosu do audiobooka udzielili Maria Seweryn oraz Artur Barciś.


Ilość bajek i filmów dla dzieci w tym momencie jest ogromna. Mimo tego natłoku, myślę, że te stare historie wcale się niezestarzały i ciągle wracają do młodych widzów i czytelników. Ich prostota, w znaczeniu braku kombinacji i udziwnień, daje im wymiar ponadczasowy.
Przyznam szczerze, że odkąd najstarszy synek świadomie ogląda bajki, oglądam z nim nie tylko nowości. Często wracam do takich bajek jak np. "Król lew". Dlatego też, gdy Mały zobaczył tę książkę od razu sięgnął do wspomnianej historii. A co zaskoczyło mnie najbardziej to fakt, że chętnie oglądał obrazki, ale jeszcze chętniej słuchał tej opowieści w wykonaniu Artura Barcisia.
Polecam tę "księgę" każdemu. Zapewnia miłe spędzeniu czasu z dziećmi. Poszerza wyobraźnie, zwłaszcza podczas słuchania wspomnianych bajek. Ponadto wprowadza do życia rodzinnego trochę tej Disneyowskiej magii.

Polecam !!




Za książkę dziękuję



 

środa, 30 listopada 2016

Artystyczne piękno naszego świata..."Galeria dzikich zwierząt. Północ." Dieter Braun Wydawnictwo Egmont

Kiedy myślę o książce dla moich synów, wiem, że jej tematyka musi odnosić się albo do samochodów, albo do zwierząt. Każda z tych kwestii interesuje ich równie mocno. Jeśli trafi im się w łapki coś, co ich tak ciekawi,potrafią siedzieć nad tym godzinami. Dlatego wielką frajdę sprawiło nam oglądanie przepięknego atlasu "Galeria dzikich zwierząt. Północ." Dietera Brauna.

Album ten jest jedną z dwóch części, jakie stworzył Dieter Braun. Ta akurat odnosi się do zwierząt zamieszkujących Półkulę Północną. Czym różni się ta książka od wielu innych zbiorów o zwierzętach? Przede wszystkim zawiera przecudne, artystyczne ilustracje. Autor nie tylko próbuje przedstawić stworzenia zamieszkujące naszą planetę. On również, a może przede wszystkim, chce pokazać ich piękno. Obrazy są tak kolorowe, i oryginalne, że nie można oderwać od nich wzroku.  Oprócz fascynujących rysunków, autor zamieścił  nazwy zwierząt (również po łacinie) oraz ciekawostki z nimi związane. I tak możemy  dowiedzieć  się jak ryś iberyjski poluje na króliki, gdzie mieszka lodówka, kim jest markur śruborogi, dlaczego nogi głuptaka niebieskonogiego mają taki, a nie inny kolor, i jeszcze wiele, wiele innych rzeczy.


 
Oglądanie tej książki z dzieckiem jest wspaniałą zabawą. Moi synowie chętnie przyglądają się ilustracjom, dowiadują się co to za stworzenia. Dodatkowo, przywołują dźwięki, jakimi posługuje się poszczególne zwierzę (tę część lubią najbardziej). Zaletą tej książki jest też to, że dzieci mogą znaleźć w niej zarówno te żyjątka, które dobrze znają, jak wilk czy wiewiórka, ale również otworzyć się na coś nowego, jak ibis grzywiasty, czy mandarynka.
Ten album jest przeznaczony dla dzieci w każdym wieku. Dla tych najmłodszych będzie doskonałym wstępem ukazującym im zróżnicowany świat zwierząt. Dla starszych natomiast, dodatkowym źródłem wiedzy. Myślę, że nawet dorośli będą zauroczeni i zaskoczeni niektórymi osobnikami. Jest to atlas, który trzeba mieć!

Polecam ! !
Za książkę dziękuję



wtorek, 29 listopada 2016

Ogromna lekcja historii ..."Mary McGrory" John Norris Wydawnictwo Kobiece

  
Uwielbiam książki opowiadające zarówno o życiu głównego bohatera, jak i o losach milionów ludzi. Czuję wtedy, że czytam coś prawdziwego i fascynującego. Tak odebrałam historię opisującą karierę oraz życie osobiste Mary McGrory, wielkiej amerykańskiej dziennikarki.

Opowieść zaczyna się w roku 1954, kiedy to Mary McGrory, do tej pory recenzentka książek na łamach gazety "Washington Evening Star", otrzymała od redaktora naczelnego propozycję tworzenia artykułów dotyczących polityki. Było to dla niej ogromne wyzwanie, tym bardziej, że kobiety w tych czasach rzadko dopuszczane były do komentowania wydarzeń politycznych. Od tego momentu poznajemy ponad pięćdziesiąt lat z życia tej niesamowitej kobiety. Dowiadujemy się o jej randce  z J. F. Kennedym, o wielkiej nienawiści do Richarda Nixona, o proteście przeciwko wojnie  w Wietnamie, oraz o ogromnej działalności charytatywnej. Przedstawia nam się jako kobieta prawa, często bezkompromisowa, nie do końca obiektywna, tworzącą nowy wymiar dziennikarstwa. Z jednej strony była jedną z tych nielicznych, której udało się dostać do świata mężczyzn, a z drugiej jak każda kobieta domagała się przywilejów związanych ze swoją płcią ( co przejawiało się w noszeniu maszyny i innych jej rzeczy przez kolegów dziennikarzy). Kobieta władcza, a przy tym łagodna. Wypowiadająca się niczym największa dama, pijąca szkocką niczym mężczyzna. Tego co napisze, obawiali się najwięksi przywódcy tego świata.

Książkę czyta się niesamowicie. Pomimo, że jest to właściwe historia Stanów Zjednoczonych od 1954 do 2004 roku, to pochłania się ją, niczym dobry film. Interesująca są nie tylko dzieje życia tej wielkiej dziennikarki. Poruszające jest poznanie pewnych faktów historycznych z zupełnie innej strony. Wiele informacji zaskakuje. Pięknie zostały pokazane przeobrażenia jakie przeszedł zawód dziennikarza na przestrzeni wspomnianych lat. Dziennikarstwo u schyłku kariery bohaterki ogromnie różniło się od stylu, formy jakie istniały na początku jej pracy. Wyraźnie widać jak to, co za cel stawiało sobie przedstawienie ważnych zdarzeń czytelnikom, przekształciło się w potrzebę sensacji. Mary McGrory pod koniec swojego życia miała problemy, by trafić do współczesnego odbiorcy. Czytając osobiście poczułam nostalgię do tamtych czasów.

Wydaje się, że lektura skierowana jest do konkretnych czytelników, zainteresowanych szczegółami z życia "Pierwszej Królowej Dziennikarstwa". Mimo to, uważam że spodoba się ona każdemu, kto chce poznać losy silnej kobiety, która osiągnęła tak dużo w czasach tak bardzo nie sprzyjających. Zadowolenie będą również Ci, którzy interesują się historią, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych.

Polecam ! !

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Kobiece




sobota, 26 listopada 2016

O dziecięcych marzeniach..."Hania Humorek i Smrodek. Świetne święta" Megan McDonald Wydawnictwo Egmont

Megan McDonald jest autorką serii o przygodach uroczej dziewczynki, Hani Humorek. Tym razem bohaterka powraca w jednym z najmagiczniejszych okresów w roku.

Historia opowiada o przygotowaniach Hani i jej rodziny do zbliżających się Świąt. Opracowywanie listy prezentów; świąteczne przedstawienia, to tylko niektóre z ważnych obowiązków. W momencie, w którym Hania tworzy swój spis podarunków na papierze toaletowym ( bo tylko tu zmieści się taka ogromna ilość), jej mały brat marzy o śniegu. Niestety mało kto wierzy, że pojawi się on w tym roku, zwłaszcza że w Wirginii śnieg nie padał od ponad stu lat. Ale Smrodek (brat Hani) się nie poddaje. Prawdziwie i ufnie wierzy, że w tym roku będzie inaczej. Jedyną osobą, która wspiera go jest nowy i tajemniczy listonosz- Jacek Mróz.

Książka jest bardzo ciepłą i miłą historią wprowadzającą nas w atmosferę świąt Bożego Narodzenia. Zabawne dialogi oraz pomysły dwójki rodzeństwa, rozśmieszają młodego czytelnika. Autorka pięknie pokazuje i przypomina, jak ważne są dziecięce marzenia, i jak wielką ufność mają Ci mali ludzie. Czasem aż zazdrości się im wiary w to co niemożliwe. 
Megan McDonald uświadamia dzieciom, że liczą się również inne rzeczy, a nie tylko prezenty materialne.


Lekturę wzbogacają urocze ilustracje Petera H. Reynoldsa.   Przez nie jest ona nie tylko kolorowa, ale jeszcze bardziej zabawna.

Dużo radości , dużo przygód, na prawdę mile spędzony czas. Każdy mały czytelnik, nie tylko fan Hani Humorek, będzie się przy niej dobrze bawił. Poza tym, doskonale poczuje magię nadchodzących Świąt.

Polecam !

Za książkę dziękuję

czwartek, 24 listopada 2016

O tym co w życiu ważne..."Bożonarodzeniowe opowieści. Antologia świąteczna" Wydawnictwo ZYSK i S-KA

Włączacie telewizor, a tam, od miesiąca można usłyszeć o mocy prezentów, supermarkety tworzą magię świąt, kanały dziecięce prześcigają się w propozycjach dla najmłodszych. Idziecie do centrum handlowego: wystawy, odpowiednio przybrane, zachęcają do wcześniejszego zakupu upominków; z głośników leci "Last Christmas"; a w kawiarniach serwują specjalne świąteczne specjały. Z jednej strony, lubimy to. Nie przyznajemy się, ale lubimy. Takie powolne wczuwanie się w gorączkę świątecznych zakupów, radosne (obcojęzyczne) piosenki ze słowem "Christmas", no i to oczekiwanie na wielkie stoły przepełnione jedzeniem (którego nie da się przejeść). Ale z drugiej strony, przez całą tę otoczkę zapominamy, co w  Świętach jest najważniejsze, dlaczego jest to tak bardzo wyjątkowy czas w ciągu całego roku. Na szczęście, Wydawnictwo Zysk i S-Ka "powołało do życia" niesamowity zbiór historii, które mają nam pewne rzeczy przypomnieć i uświadomić.

Antologia świąteczna zawiera szesnaście tekstów, które odnoszą się do tematyki Bożego Narodzenia.  Niektóre z nich wprost opowiadają o tym okresie, inne tylko o nim wspominają, bądź posługują się nim, jako tłem do swoich opowieści. Książka jest zbiorem prac wspaniałych autorów od Antoniego Czechowa, Henryka Sienkiewicza, przez Władysława Reymonta, Stanisława Grzesiuka, Jarosława Iwaszkiewicza, aż do Arthura Conana Doyle czy Louisy May Alcott. Znajdziemy wśród nich wiele opowieści o tym jak kiedyś obchodzono Święta, jak duże znaczenie miała tradycja, zwłaszcza na polskich wsiach.  Wielu autorów jak np. Melchior Wańkowicz czy Dylan Thomas wracają do swoich wspomnień z dzieciństwa, rozważając, jak inaczej wszystko wyglądało z perspektywy dziecka. Poruszające jest opowiadanie O. Henry'iego "Upominek świąteczny" o sile miłości i potrzebie dawania ( jedno z moich ulubionych). 
Ale ten zbiór, składa się nie tylko z radosnych opowieści o przygotowaniach i obchodach świątecznych. Znajdziemy w nim także historie ludzi, którzy w takim momencie roku, nie mają powodów do uśmiechu, jak np. bohaterowie "Pięć lat kacetu" Stanisława Grzesiuka, czy sam Kardynał Wyszyński spędzający (nie jedno) Boże Narodzenie w więzieniu. Daje to czytelnikowi dużo do myślenia. Okazuje się, że bycie w takich chwilach z bliskimi jest ważniejsze niż prezenty, czy potrawy.
Autorzy przypominają, że trzeba spojrzeć na drugiego człowieka, na jego los.
Ale, żeby nie było tak poważnie, są także teksty relaksujące jak świąteczna zagadka Sherlock'a Holmes'a, czy "Powieść detektywna" Jarosława Iwaszkiewicza.

Niektóre z tekstów napisane były kilkaset lat temu. Tworzone w różnych okolicznościach społecznych, politycznych,a mimo to, niosą jedno wspólne przesłanie. Przypominają o naszych wartościach, o drugim człowieku i o pokorze. Niesamowite jak bardzo są ponadczasowe. 

"Bożonarodzeniowe opowieści" są cudowną i bardzo mądrą książką. W gąszczu zalewających nas, sztucznych propozycji tworzonych specjalnie na ten świąteczny czas, ta antologia jest prawdziwą perłą. Polecam ją każdemu, zwłaszcza przed Świętami. Dzięki niej można się  zatrzymać, zastanowić nad swoim życiem i właściwe przygotować ten piękny i magiczny okres w roku. Nie trzeba czytać wszystkich opowieści na raz, nie trzeba od początku ( ja na przykład zaczęłam od samiutkiego końca). Ale koniecznie trzeba zajrzeć. Nie pożałujecie!

Polecam ! !


Za książkę dziękuję Wydawnictwo ZYSK i S-KA 

środa, 23 listopada 2016

Prosto z serca Waszyngtonu "Dobre wieści" Dana Perino Wydawnictwo Kobiece

Dwa powody wpłynęły na to, że zainteresowałam się książką Dany Perino "Dobre wieści". Pierwszy, to odczuwana i pielęgnowana od lat platoniczna miłość do dziennikarstwa oraz pracy rzecznika prasowego (nie zmyślam, mam licencjat). Drugi, krótki, "House of Cards". Oczywiście, nie spodziewałam się aż takich dramatów, jakie mają miejsce w serialu, ale liczyłam na uchylenie rąbka tajemnicy, która otacza pracę Prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego ekipy. Niestety, dostałam tylko bardzo małą część tego, na co liczyłam.

Dana Perino  była rzeczniczką prasową Białego Domu w latach 2007- 2009. Została powołana na to stanowisko podczas prezydentury Georga W. Busha. Była drugą kobietą, która pełniła taką funkcję. Dana Perino opublikowała wspomnienia, związane głównie z tym okresem swojego życia. Całość umownie można podzielić na trzy części. Pierwsza opowiada o życiu autorki i jej rodziny, oraz o drodze , która doprowadziła ją do Białego Domu. Druga, to historie związane z pracą u boku Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Trzecia natomiast opowiada o podjęciu przez nią pracy w telewizji Fox News. Na koniec Dana Perino proponuje szybkie porady, dla kobiet rozpoczynających swoją karierę.

Książka jest opowieścią o tym jak kobieta, niegdyś zamieszkująca rancho, dzięki swojej pracy, staraniom i pozytywnemu nastawieniu może osiągnąć sukces. Pokazana jest droga od zwykłej dziewczyny, do Rzeczniczki Prasowej Białego Domu. Nie da się nie odczuć powiewu "american dream". I rzeczywiście, jest to ciekawa historia w bardzo amerykańskim stylu. 

Niestety, nie mogę pozbyć się uczucia lekkiego rozczarowania. Spodziewałam się o wiele więcej historii związanych z tak niesamowitą pracą, jaką wykonywała autorka. Okazało się, że jest to właściwe najmniejsza część książki. Bardzo dużo miejsca Dana poświęca historii swojej rodziny. Jest to ciekawe, ale nie o tym chciałam czytać we wspomnieniach kobiety pracującej w Białym Domu. Żeby było jasne, nie chodzi mi tu o ujawnianie tzw. "brudów", czy wielkich tajemnic. Zależało mi na głębszym poznaniu  zawodu rzecznika prasowego jednej z najważniejszych osób na świecie.
Poza tym miałam odczucie, że Dana Perino bardzo chce przedstawić Georga W. Busha w dobrym świetle. Nie uważam, że powinna pisać o nim źle, ale zabrakło mi naturalnego podejścia do tematu ( w końcu to był jej szef, musiał ją czasem denerwować).

Pomijając powyższe, książka jest raczej lekturą lekką i przyjemną.  Każdy, kto  chce poczytać sobie coś pozytywnego, o kimś komu się udało, a przy tym dostać pare wskazówek na przyszłość, może być zadowolony. Nie da się odebrać Danie Perino jej pozytywnego podejścia do życia, które może zarażać. A to z kolei, może być kluczem do sukcesu.


Za książkę dziękuję  Wydawnictwo Kobiece