poniedziałek, 30 marca 2015

"W cieniu" A.S.A. Harrison

Para pozornie idealna. Dwadzieścia lat przeżytych razem, doskonała harmonia, wzajemne zrozumienie - pozornie… Choć związek wydaje się udany okazuje się, że wszelkie problemy zamiatane są pod dywan, na wiele rzeczy przymyka się oko(zwłaszcza na romanse). Poza rozmowami o sprawach bieżących w tej „ komórce społecznej” tak naprawdę się nie rozmawia. I choć już na początku związek wydaje się być „ chory” , to to co się dzieje po jego rozpadzie okazuje się jeszcze bardziej pomieszane i poplątane. Nagle czytelnik ma wrażenie, że lepiej tym dwojgu bohaterów było pozostać w pierwotnym układzie, bo osobno jeszcze bardziej komplikują sobie życie. I choć myślą o sobie ciepło, to jemu nie przeszkadza to eksmitować jej z mieszkania, a jej planować morderstwo , by uratować swoją pozycję materialną.

Książka nazywana jest thrillerem psychologicznym. Przyznam szczerze, że więcej w niej psychologii niż thrillera. Rzeczywiście dobrze i lekko się ją czytało, niemniej jednak, nie czułam tak wielkiego napięcia, które teoretycznie jej towarzyszy. Niewiele też mnie zaskoczyło poza przerysowanymi cechami charakteru obojga bohaterów oraz historią życia głównej bohaterki. Lekturę czytałam jako ciekawą opowieść, o bardzo skomplikowanej relacji międzyludzkiej.

To co mi się podobało, to sposób pokazania tego jak główni bohaterowie starali się uniknąć błędów popełnianych przez swoich rodziców. Ich wysiłek był wielki. Ale im bardziej walczyli o to by ich życie było zupełnie inne, tym bardziej powielali błędy swoich najbliższych.

Polecam przeczytanie tej książki, choćby po to by zobaczyć, jak kruche są relacje międzyludzkie, i jak to co budowane przez lata może nagle zniknąć. Warto również zobaczyć jak jedna decyzja, pozornie wyzwalająca decyzja, może zrujnować całe życie. Myślę, że spodoba się ona także tym, którzy interesują się psychologią. Wiele jest w niej odwołań do historii tej dziedziny.

Za książkę dziękuję  Społecznemu Instytutowi Wydawniczemu Znak

środa, 4 marca 2015

„Dom z witrażem” Żanna Słoniowska Społeczny Instytut Wydawniczy Znak


           Długo zastanawiałam się o czym tak naprawdę jest książka „Dom z witrażem” Żanny Słoniowskiej. Czy  o romansie młodej dziewczyny z kochankiem jej matki? Czy o relacji czterech kobiet reprezentujących  cztery różne pokolenia? Czy może jednak dominująca jest  historia Lwowa i jego wielokulturowość?

Żanna Słoniowska opowiada ustami młodej dziewczyny jak losy miasta, kraju wpływają na życie jej rodziny.  11-letnia dziewczynka traci matkę, która walczy o Ukrainę poświęcając  macierzyństwo,  karierę solistki.  Wcześniej wojna pozbawia Prababkę męża i ojca jej córki. Losy babki Aby są uzależnione od losów Lwowa. Wreszcie Miasto, jego historia, wpływają na to, że  główna bohaterka nawiązuje więź z Mikołajem, dawnym kochankiem matki. 
Punktem wyjścia staje się  witraż, znajdujący się w kamienicy zamieszkałej przez rodzinę bohaterki książki.  Jego niezwykłość przybliża do siebie różnych ludzi. On staje się świadkiem bardzo wielu spraw, wielu wydarzeń. Staje się również początkiem dziwnego związku pomiędzy młodą dziewczyną, a mężczyzną, który niegdyś obdarzał wielkim uczuciem jej matkę.
To co najbardziej poruszyło mnie w książce to wzajemna relacja kobiet. Każda z nich pozornie różni się od siebie. Każda prędzej czy później popada w konflikt ze sobą, Prababka Stanisława z wnuczką Marianną, Babka Aba z wnuczką . Kiedy jednak poznajemy je bardziej okazuje się, że każda z nich miała podobne pragnienia. Każda kochała sztukę. Różniły się tylko tym jak bardzo potrafiły o tę „miłość” walczyć. Ich więź najlepiej obrazuje  zdanie:
Jesteśmy jak matrioszki, jedna siedzi w brzuchu drugiej, nie do końca wiadomo która w której, wiadomo tylko która żyje, a która już nie, jesteśmy jak matrioszki przeszyte jednym strzałem na wylot.”
Rozbrajające jest to, że mimo, iż Prababka sama kochała muzykę, i wiedziała co to niespełnione marzenia, nie pozwoliła na realizację planów swojej własnej córce. Podobnie uczyniła z wnuczką, ale ta okazała się zbyt silną osobowością. Potrafiła zrezygnować z relacji rodzinnej, byle tylko osiągnąć upragniony cel.
Podczas lektury zastanawiał mnie także fakt, poświęcenia się sprawom politycznym przez Mariannę, właściwie kosztem wszystkiego. Nie liczyła się z córką, która nie raz błagała ją aby została w domu.  Walcząc o wolność narodu ukraińskiego w ogóle nie myślała co stanie się z dziewczynką, kiedy jej zabraknie. Ponadto, w aktywnym życiu politycznym nie znalazła miejsca na miłość. Na końcu postanowiła zrezygnować również ze śpiewu. Jej poświęcenie jest godne podziwu. Choć mnie, jako matce, trudno zrozumieć to, że w ostatecznym rozrachunku tak mało uwagi poświęciła własnemu dziecku.
Całość opowieści dopełniają niezwykłe opisy Lwowa, jego ulic, zabytków. Także opisy zdarzeń historycznych, walki tłumu pozwalają choć trochę poczuć to jaka tragedia w tym momencie dotyka naszych wschodnich sąsiadów. Co ciekawe, autorka w trakcie pisania książki tworzyła fikcję literacką na temat działań wojennych. Niestety w lutym 2014 roku fikcja stała się rzeczywistością.
By poczuć choć trochę tą niesamowity powiew „wschodniego powietrza” i wszystkiego co się z tym wiąże, polecam wszystkim przeczytać „Dom z witrażem”.


Za książkę dziękuję Społecznemu Instytutowi Wydawniczemu Znak