Długo zastanawiałam się o czym tak naprawdę jest książka „Dom z witrażem” Żanny Słoniowskiej. Czy o romansie młodej dziewczyny z kochankiem jej matki? Czy o relacji czterech kobiet reprezentujących cztery różne pokolenia? Czy może jednak dominująca jest historia Lwowa i jego wielokulturowość?
Żanna
Słoniowska opowiada ustami młodej dziewczyny jak losy miasta, kraju wpływają na
życie jej rodziny. 11-letnia dziewczynka
traci matkę, która walczy o Ukrainę poświęcając macierzyństwo, karierę solistki. Wcześniej wojna pozbawia Prababkę męża i ojca
jej córki. Losy babki Aby są uzależnione od losów Lwowa. Wreszcie Miasto, jego
historia, wpływają na to, że główna
bohaterka nawiązuje więź z Mikołajem, dawnym kochankiem matki.
Punktem
wyjścia staje się witraż, znajdujący się
w kamienicy zamieszkałej przez rodzinę bohaterki książki. Jego niezwykłość przybliża do siebie różnych
ludzi. On staje się świadkiem bardzo wielu spraw, wielu wydarzeń. Staje się
również początkiem dziwnego związku pomiędzy młodą dziewczyną, a mężczyzną,
który niegdyś obdarzał wielkim uczuciem jej matkę.
To co
najbardziej poruszyło mnie w książce to wzajemna relacja kobiet. Każda z nich
pozornie różni się od siebie. Każda prędzej czy później popada w konflikt ze
sobą, Prababka Stanisława z wnuczką Marianną, Babka Aba z wnuczką . Kiedy
jednak poznajemy je bardziej okazuje się, że każda z nich miała podobne
pragnienia. Każda kochała sztukę. Różniły się tylko tym jak bardzo potrafiły o
tę „miłość” walczyć. Ich więź najlepiej obrazuje zdanie:
„Jesteśmy jak
matrioszki, jedna siedzi w brzuchu drugiej, nie do końca wiadomo która w
której, wiadomo tylko która żyje, a która już nie, jesteśmy jak matrioszki
przeszyte jednym strzałem na wylot.”
Rozbrajające
jest to, że mimo, iż Prababka sama kochała muzykę, i wiedziała co to niespełnione
marzenia, nie pozwoliła na realizację planów swojej własnej córce. Podobnie
uczyniła z wnuczką, ale ta okazała się zbyt silną osobowością. Potrafiła
zrezygnować z relacji rodzinnej, byle tylko osiągnąć upragniony cel.
Podczas
lektury zastanawiał mnie także fakt, poświęcenia się sprawom politycznym przez
Mariannę, właściwie kosztem wszystkiego. Nie liczyła się z córką, która nie raz
błagała ją aby została w domu. Walcząc o
wolność narodu ukraińskiego w ogóle nie myślała co stanie się z dziewczynką, kiedy
jej zabraknie. Ponadto, w aktywnym życiu politycznym nie znalazła miejsca na
miłość. Na końcu postanowiła zrezygnować również ze śpiewu. Jej poświęcenie
jest godne podziwu. Choć mnie, jako matce, trudno zrozumieć to, że w
ostatecznym rozrachunku tak mało uwagi poświęciła własnemu dziecku.
Całość
opowieści dopełniają niezwykłe opisy Lwowa, jego ulic, zabytków. Także opisy
zdarzeń historycznych, walki tłumu pozwalają choć trochę poczuć to jaka
tragedia w tym momencie dotyka naszych wschodnich sąsiadów. Co ciekawe, autorka
w trakcie pisania książki tworzyła fikcję literacką na temat działań wojennych.
Niestety w lutym 2014 roku fikcja stała się rzeczywistością.
By poczuć choć
trochę tą niesamowity powiew „wschodniego powietrza” i wszystkiego co się z tym
wiąże, polecam wszystkim przeczytać „Dom z witrażem”.
Za książkę dziękuję Społecznemu Instytutowi Wydawniczemu Znak
Za książkę dziękuję Społecznemu Instytutowi Wydawniczemu Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz