wtorek, 25 kwietnia 2017

Minimum słów..."Całe życie" Robert Seethaler Wydawnictwo Otwarte

 

Miliony ludzi. Miliony historii. Każdy człowiek czuje, że jego życie, jego los, jest wyjątkowy. Dlaczego? Bo jest jego. Większość z nas dąży do tego, żeby coś w tym życiu przeżyć, osiągnąć jak najwięcej. Nasza egzystencja musi być pełna uniesień, niezapomnianych wrażeń i tego co najlepsze.Tymczasem mamy historię człowieka, którego życie na pewno nie było łatwe, nie było pozbawione zakrętów i upadków, a jednak jedyne czego pragnął to najprostszych rzeczy. A nawet gdy ich nie dostawał, albo gdy były mu zabierane, przyjmował to. Zamiast narzekać robił to co umiał najlepiej. Czy my byśmy tak potrafili?

Andreas Egger był człowiekiem, którego los nie oszczędzał. Szybko stracił matkę. Wychowywał go wuj, który nie okazywał mu zainteresowania (poza biciem rózgą). Dotknęło go kalectwo. Ale mimo tak trudnych początków, stał się człowiekiem bardzo silnym, odpornym i pracowitym. Był on człowiekiem prostym. Nie posiadał ogromnej wiedzy, ale w swoich decyzjach wykazywał się ogromną mądrością. W pewnym momencie wydawało mu się, że osiągnął szczęście, ale los szybko mu je odebrał.

Bardzo ciężko opisać tę książkę w szczegółach, gdyż ona sama jest zaledwie 160-stronicową pozycją. Ale mimo tego skondensowania, nie traci ona ani na treści, ani na uroku. Niezwykłe jest to, jak w bardzo niewielu słowach opisana jest cała historia człowieka, który na prawdę dużo przeszedł. Chciał po prostu przeżyć swój czas jak najprościej, bez zbędnych komplikacji. Wystarczył zwykły kąt, chleb, kontakt z naturą  i ta jedna, jedyna... Jednak plany wobec jego osoby były inne...

Od razu nasuwa się refleksja, że zapominamy o tym co jest w życiu ważne. Świat pędzi, a my z nim. Próbujemy nadążyć, a gdy się to nie udaje (bo zwykle się nie udaje) następuje załamanie.  Tymczasem, mamy tu kogoś, kto miał mnóstwo powodów by się poddać, a mimo to nie dał się. Przyjmował wszystko tak jak było. Nie bez żalu, nie bez smutku. Ale bez rozpaczy, bez rozważań "dlaczego ja?". Akceptacja w pełnym tego słowa znaczeniu.

Książka jest krótka. Książka bez względu na to o czym w danym momencie opowiada, jest bardzo spokojna.  Co nie znaczy, że emocje, które wywołuje nie są burzliwe. Wystarczy jedno popołudnie na jej poznanie. Potem jednak pozostaje wiele godzin rozmyślań.

Polecam ! !

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Otwarte

piątek, 21 kwietnia 2017

Coś silniejszego niż głód...."Pragnienie" Jo Nesbo Wydawnictwo Dolnośląskie

Wciągająca intryga,  nie pozostawiający śladów bestialski morderca, i bohater...stary, dobry Harry Hole. Nie trzeba nic więcej, znikniecie dla świata...
 
Harry Hole prowadzi spokojne, uporządkowane życie. Wydaje się, że wszystko co niepewne, stresujące i destrukcyjne w jego egzystencji już za nim. Tymczasem, policja boryka się z bardzo drastyczną sprawą  i bezwzględnym mordercą, licząc na szybkie i efektywne jej zakończenie przerywa sielankę Hola i zwraca się do niego o pomoc. Ten, niechętnie, ale podejmuje współpracę. Gdy okazuje się, że sprawca ma związek ze niezakończonymi wydarzeniami z przeszłości, Harry Hole daje się porwać swojej pracy bez reszty.
 
Książka jest rewelacyjna. Jo Nesbo nie obniżył poziomu kryminału, ani o milimetr. Intryga jest tak skonstruowana, by jak najbardziej zamieszać czytelnikowi w głowie. Nikomu nie można ufać.  Każdy może mieć coś na sumieniu. A czytelnik ma do rozwikłania nie lada zagadkę. Napięcie rośnie stopniowo, choć tak naprawdę od pierwszej strony już jesteśmy mocno wciągnięci. W pewny momencie (trudno powiedzieć którym) akcja toczy się tak szybko, że nie sposób zostawić książki choćby na chwilę. Dodatkowo, Harry Hole choć nieco poważniejszy i uporządkowany, to jednak jest tym samym bohaterem, którego nie da się nie lubić. 

Dobry pomysł, świetne dialogi. Morderstwa krwawe i dosyć oryginalne, nawiązujące do przeobrażeń naszego świata i czasem zbyt prostych, kontaktów internetowych.

Prawdziwa gratka dla fanów zdezelowanego detektywa, natomiast dla tych którzy po raz pierwszy sięgają po powieść Jo Nesbo, rewelacyjny początek. Choć na pewno warto zacząć od pierwszych tomów tej serii, by nie pozbawić się możliwości poznania tego bohatera i jego życia osobistego od początku.
 
 
 Polecam ! !

Za książkę dziękuję

wtorek, 11 kwietnia 2017

Ironia goni ironię..."Czwarta ręka " John Irving Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Już dawno nie miałam przyjemności z Panem Irvingiem. A że miło go wspominam postanowiłam sięgnąć po nowość na naszym rynku. "Czwarta ręka". Może nie wielkie dzieło, ale książka do przeczytania.

Powieść opowiada o losach Patricka Wallingforda. Dziennikarz podczas emitowanego na żywo programu z Indii, zostaje zaatakowany przez lwa i traci rękę. Od tego momentu nie dość, że jego życie musi się zmienić, to dodatkowo przez świat postrzegany jest tylko przez pryzmat i przezwisko "faceta od lwów". Nie ważne co robi, czym się zajmuje, czy coś osiąga, ciągle ludzie patrzą na niego w jeden sposób. Nagle jednak pojawia się szansa, by odwrócić tę sytuację. Tworzy się możliwość dokonania przeszczepu ręki. To wydarzenie ma wpłynąć na całkowity zwrot w życiu samego bohatera, jak i mającego tego dokonać doktora Zajaca.

Książkę czyta się całkiem dobrze. Dla mnie nie była to powieść na miarę np. "Świata według Garpa", ale jako swobodna lektura na weekend dobrze się sprawdziła. Dużo w niej poczucia humoru, ironicznego podejścia do życia i świata. Jest to spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość z przymrużeniem oka. Co nie znaczy, że nie mówi się tu o sprawach ważnych, takich jak odmiana swojego losu czy wpływ jakości życia osobistego, na pozostałe aspekty naszej egzystencji, jak choćby " zaakceptowania ręki przez organizm". Osobiście bardzo podobało mi się pokazanie sposobu działania mediów, tzw. rzetelności, bezstronności dziennikarskiej. Irving pokazuje, że nie ma takiego czegoś jak czysta informacja. Jest wiadomość, która ma równocześnie zapewnić rozrywkę. Ważniejszy od zjednoczenia Niemiec, jest fakt, że pies przez przypadek zastrzelił swojego Pana. A w przypadku wyjątkowych tragedii, nie ma szacunku i godności. Jest żerowanie i analizowanie zdarzenia od wszystkich stron, tak jakby nie dotyczyło to ludzi, którzy cierpią.

Niepozornie, ale daje trochę do myślenia, w lekki i przystępny sposób. Polecam zarówno fanom Johna Irvinga, jak i tym , którzy po prostu potrzebują przeczytać coś niezoobowiązującego i coś czego tak na prawdę  jeszcze nie było.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

niedziela, 9 kwietnia 2017

Lokomotywa o nieco strasznym uśmiechu i piękna historia o przyjaźni "Charlie Ciuch-Ciuch" Beryl Evans Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Są takie historie, które choć dawno stworzone, wciąż nie przestają oddziaływać na czytelników. Ich magiczna moc przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Taką opowieścią jest "Charlie Ciuch- Ciuch" Beryla Evansa. Napisana( w 1942 roku, dziś  ponownie wydana. Niech nie przerazi Was ten nico straszny uśmiech z okładki, to na prawdę piękna bajka.

Beryl Evans (vel Stephen King) opowiedział o niezwykłej przyjaźni między parowozem Charliem, a maszynistą Bobem. Odkąd zaczęli ze sobą rozmawiać, stali się nierozłączni. Razem pędzili przez tory, razem śpiewali. Wszystko było piękne, dopóki Prezes przedsiębiorstwa kolejowego nie postanowił zastąpić Charliego, nowszą lokomotywą spalinową. Stary parowóz miał przejść na emeryturę. I ta sytuacja stała się prawdziwym testem przyjaźni.

Historia choć tak na prawdę bardzo zwyczajna, wywołuje niezwykłe emocje. Bardzo porusza nie tylko dzieci. Pokazuje piękno przyjaźni, oraz to co się z nami dzieje, gdy nie możemy robić tego co kochamy, gdy przestajemy być potrzebni. Na szczęście moc przyjaźni i wiara w druga osobę, tudzież maszynę, może zdziałać cuda.  Książka nie tylko wprowadza czytelników w niezwykły świat. Dostarcza ona dzieciom  również ogromną lekcję życia.

Mój (prawie) pięciolatek, odkąd dostał te książkę nie tylko kazał sobie cały czas czytać opowieść, dodatkowo musieliśmy odtworzyć głównych bohaterów z plasteliny. Trzy popołudnia były wypełnione tylko "Charliem Ciuch- Ciuch".

Bardzo polecam tę lekturę. Kiedy raz ją poznacie, nie będziecie chcieli się z nią rozstać. Owszem postać Charliego mogłaby być zilustrowana nieco cieplej.Przyznam, że  przed przeczytaniem obawiałam się, czy to czasem nie będzie straszna książka. Informacja, że poruszyła serce Stephena Kinga wręcz wzmacniała tę obawę.  Ale im więcej razy po nią sięgaliśmy tym bardziej lubiłam tę lokomotywę o lekko przerażającym uśmiechu. Zgodnie z informacją znajdującą się na okładce książki, opracowanie graficzne wzorowane było na oryginalnych ilustracjach. To chyba dodatkowy urok tej opowieści.


Polecam ! !

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

niedziela, 2 kwietnia 2017

Rozrywka dla najmłodszych.. Akademia Mądrego Dziecka"Podwodne tajemnice" "Pojazdy" Wydawnictwo Egmont

Moi chłopcy uwielbiają malować. Kredkami, farbami, długopisami... Na kartkach, pudełkach, na ścianach... Uwielbiają też przyklejać. Kiedy dostali książeczki, które połączyły te pasje, byli zachwyceni! A ja razem z nimi!

"Podwodne tajemnice" oraz "Pojazdy" to zbiór różnych ilustracji, które wymagają pokolorowania oraz dokończenia. Rysunki są opisane, a obok nich znajduje się ramka z miejscem na odpowiednią naklejkę.

Książeczki doskonale sprawdzają się jako rozrywka dla najmłodszych. Moi synkowie podzielili się zgodnie ( co bardzo rzadkie), jeden przejął samochody, drugi skupił się na stworzeniach oraz przedmiotach związanych z wodą. Razem bardzo dobrze się  bawili. Poza tym wzbogacali swoją wiedzę o różne, nowe słownictwo.
Te książeczki to przede wszystkim bardzo dobra zabawa. Najmłodsi nie tylko miło spędzą czas, ale również rozwiną swoje umiejętności.

Polecam !

Za książeczki dziękuję


Z życia przedszkolaka..."Nasze przedszkole. Janek lubi się chwalić." Iwona Brylińska Wydawnictwo Wilga

Kiedy w domu jest trzech małych,rozbrykanych chłopaczków, ciężko o chwilę ciszy i spokoju. Oczywiście tymczasowym rozwiązaniem są bajki. Ale oglądanie telewizji nie wydaje się dobrym rozwiązaniem, a przynajmniej nie zawsze i nie tak często. Kiedy więc zaczęłam czytać książeczkę Iwony Brylińskiej i moi synkowie się zasłuchali, stwierdziłam, że muszę Wam o niej opowiedzieć.

Seria Nasze Przedszkole jest zbiorem opowiadań o życiu najmłodszych, ich problemach i tym jak wygląda ich rzeczywistość. Tym razem, Iwona Brylińska opowiada o sytuacji, w której dzieci się przechwalają. Na zajęciach w przedszkolu, tematem wspólnych rozmów była rodzina. Traf chciał, że swoją opowieść zaczął Jasio, który był bardzo dumny ze swojego taty policjanta. Jak się okazało, nie pierwszy raz opowiadał o tym co robi jego tata. Pozostałe dzieci miały już tego dość. Pani wykorzystała tę sytuację, by wytłumaczyć dzieciom różnicę między byciem dumnym z czegoś lub kogoś, a przechwalaniem się.

Czytając książeczkę miałam wrażenie, jakby została wycięta z jakiegoś fragmentu życia. Autorka doskonale ujęła sposób myślenia dzieci, a także snucia przez nie historii. Podczas lektury miało się wrażenie, że rzeczywiście jest się w przedszkolu i otaczają Cię małe buzie.  Przez to, że Iwona Brylińska umiała uchwycić, to jak najmłodsi odbierają różne zdarzenia, Czytelnicy, czy też Słuchacze, czują się jak by byli w grupie rówieśników. Pewnie nie jeden z nich poczuje, że zna taką sytuację.

Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Jasio barwnie opowiada o pracy policjanta. Moi synkowie są wyczuleni na wszelkie kwestie związane z "io io io" oraz " ściganiem rabusia". Przez takie przedstawienie problemu, autorka zdobywa uwagę małych ludzi. Są oni zainteresowani i zaintrygowani. Chcą słuchać, chcą czytać.

Jeśli więc zależy Wam na dobrej lekturze, która nie tylko wypełni czas, ale również będzie niosła ze sobą cenną lekcję, musicie sięgnąć po nową książeczkę Iwony Brylińskiej.

Polecam!

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Wilga