Miałam ochotę przeczytać coś lekkiego, coś niezoobowiązującego. Myślę, że z książką "Tulipanowa gorączka" Deborah Moggach trafiłam idealnie. Jest to literatura niezbyt wymagająca. Zdecydowanie skierowana bardziej do kobiet, niż mężczyzn.
Akcja książki toczy się w XVII wieku w Amsterdamie. Bohaterów poznajemy w momencie, którym holenderskie miasto opanowuje"tulipanowa gorączka". Cebulki tych pięknych kwiatów są przedmiotem ogromnych transakcji finansowych. Dzięki nim można w ciągu jednego dnia zyskać ogromną fortunę, innego przegrać wszystko. W tych okolicznościach, Cornelis Sandvoort zamawia swój portret wraz z żoną. Wykonać ma go wielki malarz Jan van Loos. Pod czas malowania obrazu między artystą,a żoną Cornelisa, Sophią, rodzi się uczucie. Od tego momentu następuje ciąg zdarzeń, który wpływa nie tylko na losy małżeństwa, ale również postronnych ludzi. Bohaterami zaczynają rządzić skrajne emocje od miłości, pożądania, przez chciwość, egoizm, aż do strachu przed karą bożą.
Jak już wspomniałam, lekturę czyta się niezwykle lekko i przyjemnie. Pomysł powieści jest bardzo ciekawy. Jej walory rosną, gdy uświadomimy sobie, że takie zjawisko jak "tulipomania", rzeczywiście miało miejsce, a artyści jak m.in. Jan van Loos, są realnymi postaciami.
Przy pomocy historii bohaterów, autorka dyskretnie wprowadza nas w świat holenderskiego miasta. Niezwykle sprytnie wplata różne zwyczaje, przesądy, jakie kierują życiem mieszkańców Amsterdamu. Poznajemy ich świat, kulturę, zamiłowanie do malarstwa. Myślę, że te delikatnie wplecione elementy, bardzo wzbogacają treść powieści. Sam język jest również jedną z jej zalet. Jest bardzo plastyczny, porusza wyobraźnie czytelnika.
Książkę polecam tym, którzy potrzebują małego oderwania od rzeczywistości, problemów, czy też trudnych lektur. Myślę, że warto się czasem po prostu zrelaksować.
Za książkę dziękuję
Dzięki za recenzję, które przekonała mnie do tej lektury. Zakupię i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura na wakacje!
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura na wakacje!
OdpowiedzUsuńJestem właśnie po lekturze książki :) przyznam szczerze, że nie zawiodłam się na niej, a bardzo mi się podobał ten romans między Sophie a tym młodym malarzem Janem. Ukrywali go bardzo sprytnie przed Cornelisem, którego mi tak po ludzku szkoda ;) i fajnie oddany klimat 17-wiecznego Amsterdamu :)
OdpowiedzUsuń