Dobry kryminał wciąga od pierwszej strony, trzyma w napięciu, miesza czytelnikowi w głowie, a na końcu przewraca wszystko do góry nogami. Myślę, że (z małymi szczegółami) można tak opisać najnowszą powieść Agnieszki Pietrzyk "Śmierć kolekcjonera".
Fabuła rozpoczyna się od aukcji papierów wartościowych odbywającej się w "Hotelu po Lwem" w Elblągu. Uczestniczy w niej m.in. znany kolekcjoner Henryk Szymański. Jest on bywalcem licytacji, i bardzo poważnym przeciwnikiem. Wieczór okazuje się być dla niego niezwykle bogaty w emocje, czego kontynuacją jest również noc.
Następnego dnia z rana, na jednym z elbląskich osiedli sąsiedzi odnajdują starsze małżeństwo, które powiesiło się w oknach własnego mieszkania. Kilka godzin później, ginie również Henryk Szymański. Od początku, te dwa zdarzenia mają ze sobą bardzo wiele wspólnego, jak choćby treść testamentu. Nad rozwikłaniem zagadki pracuje prokurator Milena Łempicka - Krol oraz komisarz Kamil Soroka. Para ta, choć niezwykle profesjonalna w swojej pracy, w życiu osobistym gubi się niczym w labiryncie. To z ich perspektywy czytelnik poznaje rozwój wydarzeń.
Książka wciągnęła mnie od pierwszej do ostatniej strony. Tym, co przyciągnęło mnie na samym początku, był oryginalny pomysł dotyczący licytacji papierów wartościowych. Choć mało wiem na ten temat, od razu zainteresowałam się w sposobem funkcjonowania kolekcjonerów, poczułam emocje związane z walką o kolejny papier, to jak niektórzy tym żyją:
" Czasami myślę, że kolekcjonowanie ma sobie coś niezdrowego. Uzależnia, poza tym budzi w człowieku uczucie wiecznego nienasycenia. Chce się mieć coraz więcej i więcej coraz ciekawszych papierów wartościowych."
Do tej pory nie miałam kontaktu z taką tematyką, dlatego bardzo spodobał mi się sam pomysł.
Poza tym, umieszczenie centralnego zdarzenia książki w hotelu okazało się bardzo sprytnym zabiegiem. Tyle osób podejrzanych, zeznających różne rzeczy. Dzięki temu autorka dodatkowo namieszała czytelnikowi w głowie.
Bardzo ciekawy jest także, duet prowadzący wspomnianą sprawę. Za zaletę uznaję to, że wreszcie nie mamy do czynienia z komisarzem alkoholikiem, jak to najczęściej bywa w powieściach kryminalnych. Oczywiście bohaterowie nie są krystalicznie czyści. Mają swoje bagaże życiowe oraz specyficzne problemy. Są oni bardzo oryginalnymi postaciami. Przyznam, że po przeczytaniu kryminału, już mi ich brakuje w codziennym życiu.
W książce nie ma zbędnej tematyki. Czyta się ją jednym tchem. Jedynym minusem było dla mnie zbytnie nagromadzenie osób podejrzanych w śledztwie. Pewnie miało to na celu większe zaskoczenie czytelnika na końcu. Ja mimo wszystko odczułam to, jako przesyt.
"Śmierć kolekcjonera" nie jest nadzwyczajnym kryminałem, który zapiera dech w piersiach, ale jest na pewno bardzo dobrym kryminałem. Człowiek nie może się od niej oderwać, i chce wiedzieć więcej i więcej. Dla tych co lubią ten gatunek literacki, będzie to na prawdę niezła gratka i miło spędzony czas. Ot ! Dobra książka na weekend.
Polecam !!!!
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz