Odkąd dowiedziałam się, że będę mamą, skończyło się dla mnie wielkie podróżowanie. Największą atrakcją był lot Wrocław - Gdańsk, wyjazdy ograniczały się do Bałtyku, ewentualnie Zakopanego. Wiem, że to zależy od nas samych, ale wyprawy z trójką małych dzieci do najłatwiejszych nie należą. Jak ktoś jest jeszcze "ciepłym kluchem" jak ja, to tym bardziej brakuje mu odwagi by podbijać świat. Ale w momencie w którym, wpada mi w ręce tak książka jak "Busem przez świat.pl. Australia za 8 dolarów" wtedy lampki odpowiadające ze chęć poznawania tego co nieznane, zapalają się do czerwoności. Wtedy pojawia się uczucie, że zamiast narzekać, trzeba się ruszyć.
Książka jest zapisem podróży dwójki blogerów podróżniczych, Karola i Oli, i ich przyjaciół, którzy postanowili busem kupionym za dwa tysiące złotych, przejechać całą Australię. Była to już kolejna z ich licznych wycieczek tym środkiem transportu, druga, tak bardzo ambitna i rozległa. Autorzy opisują wyprawę od samego początku, od pomysłu, przez organizację, jak i jej przebieg, do samego końca. Dowiadujemy się jakie formalności trzeba spełnić by wwieźć busa na teren Australii, jak bardzo ten kraj jest czuły na punkcie zanieczyszczeń, co się tak na prawdę dzieje z rdzennymi Australijczykami, czyli Aborygenami, jak bardzo można liczyć na Polaków zamieszkujących te tereny, co to flying foxes, i wiele, wiele innych ciekawostek.
Opowieść czyta się rewelacyjnie. Czytelnik niemalże podróżuje z całą ekipą. Napisane jest to takim językiem, że lekturę właściwie się "połyka". Opisy, różne formalne wymogi, nie nużą, a wręcz zaciekawiają. Jeśli wie się tak mało na temat Australii jak ja, to książka staje się ogromnym źródłem wiedzy na temat tego kraju i zamieszkujących go ludzi. Jest tu wiele informacji dotyczących historii, kultury, jak i naturalnego środowiska. Całość uzupełniają liczne zdjęcia, które dodatkowo pokazują niezwykłość tego kraju. Autorzy zamieszczają wiele rad dotyczących oszczędnego podróżowania. Myślę, że może to być niezwykle pomocne dla tych, którzy już planują taką wyprawę.
Muszę dodać, że oprócz licznych zabawnych anegdot, nie brak również sytuacji trzymających w napięciu. Miejscami na prawdę gryzłam paznokcie.
Muszę dodać, że oprócz licznych zabawnych anegdot, nie brak również sytuacji trzymających w napięciu. Miejscami na prawdę gryzłam paznokcie.
Ta książka jest dla każdego. Dla tych co podróżują palcem po mapie jak ja, dla kochających podróże i zamierzających odwiedzić Australię, dla tych co chcą w tym ponurym listopadzie poczuć trochę ciepła i egzotyki.
Polecam ! !
Za książkę dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz