sobota, 31 grudnia 2016

Mroczny klimat powojennej Warszawy..."Świt, który nie nadejdzie" Remigiusz Mróz Wydawnictwo Czwarta Strona

Wspominałam już nie raz, że książki umiejscowione, gdzieś w konkretnym etapie naszej historii i niejako w nią wtopione, zawsze bardzo mnie ciekawią. Przez to i przez wielką sympatię do autora, sięgnęłam po nową powieść Remigiusza Mroza "Świt, który nie nadejdzie".

Tym razem pisarz zabiera nas do Warszawy w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Wtedy to, do stolicy przyjeżdża z Wilna, dawny bokser, Ernest Wilmański. Przybywa tu, by zacząć nowe życie, odcinając się całkiem od swojej przeszłości. Niestety zbieg różnych okoliczności sprawia, że marzenia o uczciwej pracy co raz bardziej zaczynają przypominać mrzonki. Wilmański zostaje wciągnięty w wir porachunków mafijnych. Warszawa dzieli się na tereny Banników i Prałatów. Bohater  musi zdecydować, po której opowiedzieć się stronie i jak zapewnić sobie przetrwanie. Jednocześnie, swoją służbę w policji kobiecej rozpoczyna Eliza Zarzeczna. Kobieta pełna jest wiary i determinacji by udowodnić, że formacja z udziałem kobiet ma sens i jest potrzebna. Losy Wilmańskiego i Zarzecznej w nieoczekiwany sposób zaczną się krzyżować i wzajemnie na siebie oddziaływać.

Powieść na pewno czyta się bardzo lekko i szybko. Niestety, czegoś mi w niej zabrakło. Choć pomysł, bohaterowie, bardzo przypadli mi do gustu, to jednak nie zostałam pochłonięta przez ich losy. Było wiele sytuacji zaskakujących, ale mimo to odkładając książkę ( mogłam ją odłożyć bez problemu), nie miałam silnej potrzeby sięgnięcia po nią znowu. Dla mnie mogła zakończyć w dowolnym momencie. Trudno powiedzieć czego tu zabrakło. Może fabuła była czasami zbyt naiwna.

Trzeba podkreślić, że autor starał się jak najdokładniej ukazać powojenną Warszawę. Opisywał miasto, środki transportu jakie się wtedy pojawiały. Dodawał im rys historyczny. Dzięki temu można było poczuć się, jak w tamtej epoce. Poza tym trzeba docenić klimat, który stworzył Remigiusz Mróz. Bardzo podobał mi się szef Banników, który ukochał sobie muzykę jazzową. Miał piosenkę na każdą okazję: na spotkania towarzyskie, na rozprawianie się z wrogami, na rozliczenie rachunków.
  
Choć większość bohaterów jest wytworem wyobraźni autora, to jednak tematyka jak najbardziej odnosi się do rzeczywistości. Podobnie jak formacja kobieca w policji. Było to dla mnie na tyle intrygujące, że chętnie poznałabym prawdziwe historie o mafijnych porachunkach w tym okresie. 

Myślę, że tę książkę powinni wybrać Ci, którzy mają ochotę na lekturę lekką, niezbyt wymagającą. Ci, którzy lubią klimat powojennej Warszawy też powinni być zadowoleni.

Za książkę dziękuję:
 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz