„Thriller wywracający wszystko
do góry nogami”. To pierwsza opinia którą usłyszałam o książce "Paskudna historia" Bernarda Minier. Czy się
sprawdziła?
Akcja powieści toczy się na
jednej z wysp na Pacyfiku, między Ameryką, a Kanadą. Wydaje się, że życie na
tak małym obszarze, gdzie właściwie wszyscy się znają mija bardzo spokojnie i
nie może niczym zaskoczyć. Tymczasem dochodzi do brutalnego morderstwa. Ginie
szesnastoletnia dziewczyna. Okoliczności zdarzenia budzą wątpliwości. Mieszkańcy
są zszokowani. Jak się okazuje mają oni wiele tajemnic, które niekoniecznie powinny wyjść na światło dzienne. Najbardziej przerażony wydaje się
być chłopak ofiary, który postanawia na własną rękę odkryć tajemnicę śmierci
dziewczyny. Przy okazji poznaje wiele odpowiedzi na pytania dotyczące własnego
życia.
Co jest pewne to to, że książka
wciąga i nie chce za bardzo puścić, aż do momentu, w którym dojdzie się do
ostatniej strony. Jest szybka akcja, są elementy zamieszania i zaskoczenia.
Czyta się ja bardzo dobrze . Początek może trochę spokojniejszy, mniej
intrygujący. Ale im dalej, tym czytelnik jest bardziej zainteresowany. Trudno
rozgryźć tę zagadkę, co jest dodatkowym plusem książki Miniera.
Choć w thrillerach
najważniejsze jest napięcie i wartkość akcji, w tej powieści spodobało mi się
również zwrócenie uwagi na potęgę internetu oraz portali społecznościowych w dzisiejszym świecie. W tym momencie
nikt jest anonimowy, choćby mieszkał na najdalszym zakątku świata. Po tej lekturze zastanawiam się czy
przekroczenie granic i skrócenia odległości jest naszym sukcesem, czy właśnie krokiem
działającym na naszą niekorzyść.
Osobiście uważam „Paskudną
historię” za ciekawą i wartą przeczytania. Co prawda moje oczekiwania były zbyt
wygórowane i chyba dlatego „fajerwerki nie wystrzeliły”. Ale poczucie, że
przeczytało się dobrą książkę pojawiło się z całą pewnością.
Polecam !!
Za książkę dziękuję Radziowi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz